Co zużyłam w lipcu 2016


     Lipiec minął bardzo szybko. Nadszedł czas na zwolnienie miejsca w szafce, więc dziś będzie denko. Denko oznacza, co zużyłam w ostatnim miesiącu czyli w lipcu. Żeby nie było: "ile ty zużywasz tych kosmetyków", to od razu uprzedzam, że niektóre leżały u mnie miesiącami. Nie wszystko da się zużyć w jeden miesiąc. Z góry też uprzedzam, że dziś idę na łatwiznę i będzie krótko, bo jutro rano wstaję i wyruszam w krótką podróż. Wszystkie nazwy kosmetyków są podlinkowane do recenzji, chyba że o czymś zapomniałam. Zapraszam.

Liftingujące serum pod oczy Delici Femi: mimo, że kiedy dostało się do oczu okropnie szczypało to bardzo się z nim polubiłam. Efekt działania, konsystencja i wydajność sprawiły, że na pewno przy okazji do niego wrócę. 

Liftingujący krem na dzień Delici Femi: piękny zapach, działanie i wydajność na długo zapadły mi w pamięci. Konsystencja jest dosyć treściwa, dlatego odczekam z kupnem na chłodniejszą porę roku. Moja cera po nim się tak poprawiła, że właściwie mało co teraz potrzebuje. Krem jest idealny dla suchej i dojrzałej skóry. Jest po prostu moim KWC. 

Kwas hialuronowy 1% Mazidła leżał sobie długo w lodówce, ale bywało też że sobie o nim przypominałam. Nie raz się przydał do maseczek do twarzy czy do maski na włosy. Przy okazji, jak zajdzie potrzeba to znów wrócę. 

Hydraquench Intensywne serum dwufazowe Clarins: serum jest po prostu rewelacyjne. Nic tak doskonale nie nawilżało mi skóry. Przy okazji serum jest mega wydajne. Chętnie wrócę jak tylko będzie okazja.


Nawilżający Tonik - Mgiełka do twarzy Vianek:  oprócz działania tonikowego, czyli wyrównywania odczynu ph skóry wykazuje świetne działanie odświeżające na przykład w czasie upałów, czy przy zmęczeniu. No i ten zapach! :) Chętnie wrócę.

Mleczko do demakijażu Vianek: wydajne, pachnące, przyjemne i skuteczne. Chętnie wrócę. 

Lipowy płyn micelarny Sylveco: uwielbiam, choć oczy zmywa tak średnio, no i nie jest zbyt wydajny. Jest za to przyjemny w działaniu i delikatny dla skóry. 


Limonkowy żel pod prysznic Balea: pięknie pachniał, ale co z tego jeśli moja skóra po kąpieli swędziała jak cholera. Nie wrócę. Moje koty nie chcą drapać moich pleców. Bunt.

Aloesowy żel pod prysznic Aloe Vera Marks&Spencer: ten żel już był łagodniejszy, ale za cenę regularną wybiorę coś o bardziej przyjemnym składzie. 

Balsam do mycia dłoni Tutti Frutti Farmona: cudownie pachniał i był bardzo wydajny. Nie nawilżał, musiałam od razu smarować dłonie, dlatego wolę mydełko Dove. Ale nie powiem, że nie wrócę. Polubiliśmy się nawet.


Balsam po opalaniu Ideal Soleil Vichy: jest bardzo wydajny, przyjemny w aplikacji także skuteczny w działaniu. Nie opalam się, ale wystarczy że przejdę się w czasie upałów. Krem przyjemnie pachnie, nawilża i chłodzi skórę. Jak nie znajdę nic równie dobrego, to chętnie wrócę. 

Łagodzący balsam do ciała Vianek: jest rewelacyjny. Pięknie pachnie, przyjemnie się nakłada i łagodzi wszystko co możliwe. Ukąszenia też. Bardzo lubię i będę wracać. 

Krem do rąk Pierre Hermé Hugs & Kisses Jaśmin L'Occitane:
 
kremy te uwielbiam za cudowny zapach, działanie, i za to że wszędzie się zmieści.


Odżywka do włosów Kardashian Beauty: uwielbiałam za działanie, że nie obciążała włosów. Przy okazji wrócę. 

Odżywka do jasnych włosów Blonda WAX Pilomax byłaby fantastyczna gdyby nie plątała włosów. Dlatego dodawałam pod koniec kwas hialuronowy.  Nie wrócę. Jak kupuję maskę, to liczę na pełen komfort bez potrzeby uszlachetniania. 


Dior Addict Extreme Dior: miniaturka od Ines, którą uwielbiałam. Została końcóweczka wydłubywana pędzelkiem. Będę tęsknić. 

Kredka do oczu Provoke Dr Irena Eris: lubiłam ją, ale bywały chwile że mi się rozmazywała przy kącikach oczu. Takie już mam łzawe te oczy, nawet światło w sklepie je drażni. No i dość szybko się skończyła, pewnie przez poprawki. 

EDT Roses de Chloe, Chloe: ulubiony zapach, którego nie może mi zabraknąć. 


Czas na próbki: krem do stóp Ziaja jest niczego sobie. Serum do cery naczynkowej Lierac też jest wart zakupu. Maseczka melonowa Organique tak mnie wołała do siebie, że uległam. Uległam, nie dało się inaczej. Serum Dragons Rodial całkiem niezłe, serum nawilżające Kiehls też było przyjemne. Nic więcej nie pamiętam. Miałam jeszcze próbkę peelingu enzymatycznego Organique, ale też niewiele mogę napisać.

To by było tyle na dzisiaj. Mieliście coś z mojego denka? :)

Miłej środy! :)

Komentarze

Jeśli podoba Ci się moja twórczość, będzie mi bardzo miło, jeśli postawisz kawę 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.