Nie chce mi się, czyli listopadowe wspomnienia

 

                    Ostatni dzień listopada, świadczy, że coraz bliżej do wiosny. Cieszę się, że się skończył, bo mimo że się starałam, to wcale mnie nie cieszył. Chociaż znalazły się i miłe chwile.


Unikając korków wybrałyśmy się z siostrą na cmentarze kilka dni później, niż wskazuje święto. Odwiedziłyśmy bliskich, odpoczęłyśmy u naszej siostry i wróciłyśmy do domu. To były te miłe chwile. Miłe chwile są zawsze, kiedy jest okazją do odwiedzin i wspólnej kawy. Zawsze na koniec dostaję coś pysznego do domu. 



Nie piekę dla siebie, bo jestem łakomczuch i zagroziłoby to mojej sylwetce, ani mojemu zdrowiu. Muszę unikać słodyczy, a niestety bardzo je lubię. Raz na jakiś czas sobie jednak nie odmówię, już i tak zbyt dużo sobie odmawiam. 



Więc raz na jakiś czas pozwalam sobie na to, co mam ochotę. Raz na jakiś czas nie zaszkodzi, a jeśli nawet, to nie będę żałować sobie  na przykład zjedzenia dobrej czekolady. Życia to bardzo nie zmieni, ale przyjemnych chwil dostarczy. 



Połamany kolczyk to namiastka lawiny zepsuć w tym miesiącu. Połamana suszarka do prania powinna iść na śmietnik, ale musi jakoś stać oparta o inny mebel. Może daruję sobie dalszą listę, bo pisać o tym jeszcze, to dodatkowy stres. Po co komu zresztą ta wiedza potrzebna. 

Podwyżki opłat wchłonęły i tak do bólu wątły budżet przeznaczony na koty. Ktoś, kto obiecał pomoc na podrzucone kocury  odmówił pomocy, dzięki czemu matka pozwoliła wyruszyć na łowy. Koty głupie nie są, wiedzą gdzie jest kebab, restauracje, gdzie uczniowie dzielą się kanapkami, a matka na swoim zdrowiu oszczędzać nie może. Obrońcy zwierząt zamiast beblać bez sensu, mogliby pomóc, albo zabrać tych dwóch młodzieńców, dać im lepsze warunki. Ale nie, teraz wszyscy będą milczeć, bo najlepiej być dobrym cudzym kosztem. Wcisnąć komuś, umyć ręce i jeszcze krytykować po kątach. Nic to zwierzakom nie pomoże, a mnie nie wzruszy. 



Koty dbają, żeby problemów nie brakowało, bo jeszcze można załatwiać się poza kuwetą jak na przykład Sissi. Może jej żwirek nie pasuje, a może co innego. Mi też dużo rzeczy nie pasuje i jakoś nikt się tym nie przejmuje, więc nie ma wyjścia, musi poczekać.



Nie odwiedziłam jeszcze wnuków, no bo jak to zostawić, kiedy sąsiadka cały dzień pracuje, to kto to będzie sprzątał, kiedy wyjadę choćby na weekend. Zwierzęta kocham, ale nie kosztem wszystkiego, zwłaszcza tego, czego nie mam. To ostatnie moje koty. 

Z bólem muszę stwierdzić porażkę. Kot w domu to luksus, szkoda że serce zagłusza czasem rozum. Obietnice się bierze na piśmie z pieczątką. 


Zanim się zdąży pomyśleć, za oknem robi się ciemno. Brak światła dziennego nie nastraja pozytywnie. Nie każdego nastraja też pozytywnie mecz na każdym kanale. Nie wszyscy muszą się tym zachwycać, ja wolałabym obejrzeć swój serial, ale nie. I ten wybór trzeba odebrać. I odechciewa się wszystkiego. Żeby tak już nic więcej się nie odechciewało, wróciłam do szydełkowania. Jest to najlepsza forma relaksu, zwłaszcza, kiedy zmęczy pięćdziesiąta recenzja tego samego balsamu czy post  na temat ubezpieczeń . 



Szydełkowanie chroni też przed marudzeniem na blogu, więc kończę marudzić i uciekam. 


Pozdrowienia! 🌞


Komentarze

  1. Ja to czuję się tak, jak byśmy weszli w noc podbiegunową. 😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co się dzieje ? Mam dodanego Twojego bloga do obserwowanych, a nie mam powiadomień o nowych postach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może Google nie zdążyło zindeksować, a na bloggerze od jakiegoś czasu są problemy i mają problem z ogarnięciem. Musimy być cierpliwe ;)

      Usuń
  3. Kochana przykro mi, że nie ma kto Cię wesprzeć w opiece nad kotkami. Życzę dużo zdrówka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi przykro. No cóż, za naiwność się płaci, nie wiedziałam tylko, że ponad moje możliwości.

      Usuń
  4. Dobrze mieć taką formę relaksu, bo naprawdę widze że masz sporo na głowie przez te zwierzaki. To prawda że jak ktoś ma miękkie serce, to potem czuję że się nadmiernie poświęca. Najgorsi są ludzie którzy tylko obserwują i nie pomagają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby się poświęcać trzeba mieć siły i środki na to. Ja nie mam ani jednego, ani drugiego, więc to raczej niemożliwe. Nie będę też pilnowała kotów całe życie, bo chce wyjeżdżać choćby do rodziny. A co do ludzi , to masz rację. Jedna mi nawet w okna zaglądała. Jak jej chciałam oddać, to przestała.

      Usuń
  5. Może dawaj ogłoszenia gdzie się da, że oddasz kotki. Jeszcze niedawno ja szukałam dwóch kotków, i wzięłam dwa z programu" bezdomniaki". Musiałam leczyć i pielęgnować, wiem, ile kosztuje karma i wszystko inne, szczególnie że kotki podróżują ze mną za granicę. Trzymam kciuki, żebyś znalazła dla nich nowe domy i pozdrawiam.
    Elka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chętnie oddam chociaż ludzie u nas mają wymagania z kosmosu. Najlepiej im jeszcze zrobić kotu botoks i przemalować.

      Usuń
  6. Niestety też bardzo lubię słodycze i to jest mój problem ;( niestety nie każdy wie, że posiadanie kota to duża odpowiedzialność i jak trzeba się nimi zająć to brakuje chętnych :( miałam kiedyś bardzo podobną kotkę do tej na zdjęciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Nie chciałam tych dwóch, chciałam oddać, ale nikt mi w tym pomóc nie chciał, schronisko też się wykpiło, a teraz ja cierpię i one cierpią, bo nie dostają tego co powinny dostawać. Ludzie którzy tak krzyczą jak to ono kochają zwierzęta są hipokrytami.

      Usuń
  7. dobrze że dbasz o to by doświadczać przyjemności, zwłaszcza że brak słoneczka też działa.... Też lubię tą markę czekolad na R, dawno nie jadłam, rozglądam sie za limitkami świątecznymi i nie widziałam a ta biała z cynamonem brzmi ciekawie. Lubię nawet gadać o slodyczach;) . Co do łakoci maja też składniki odżywcze wiec nie są takie złe;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też je uwielbiam. Może nie codziennie, ale raz na jakiś czas każdy potrzebuje i nie ma co sobie odmawiać, nawet gdyby zawierały sam cukier :D

      Usuń
    2. nie wiem czy każdy uwielbia, są różne gusta. Ja lubię.... chyba za bardzo:)

      Usuń
  8. Szarość dnia codziennego czasem przygnębia, ale dobrze, że znajdujesz czas na małe radości! :) Wszyscy lubimy sobie czasem ponarzekać i pomarudzić. Kiedyś czytałam ciekawy artykuł na ten temat. Podobno narzekanie niszczy mózg. Poza tym, jest zaraźliwe. Pozwala chwilowo poczuć się lepiej, ale w dalszej perspektywie negatywnie wpływa na nasz mózg, a tym samym pracę i zdrowie. Od tego czasu staram się z tym walczyć, choć łatwo nie jest... Co mogę dodać. Zacytuję klasyka: "Bądź dobrej myśli, bo po co być złej". ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, że raczej uwalnia emocje, a jakichś tam hamełykanskich naukowców nie czytam, oni raczej sami potrzebują pomocy :p Czasami trzeba z siebie wylać nadmiar tego, żeby się nimi nie udusić :D

      Usuń
  9. Ja też patrzę na tę porę roku w stylu "byle do wiosny". Ehhh... mokro, zimno i ciemno...
    Pozdrawiam,
    Miśka
    miska-grabowska.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka, ostatni raz publikuję Twój komentarz z linkiem. Potrafię trafić na blog.

      Usuń
  10. Zwierzaki domowe to przyjemność, ale i też obowiązek. U mnie listopad w tym roku nietypowy jak cały rok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Niektórzy wiedząc o tym spychają ten obowiązek na innych, co najgorsze bez odpowiednich warunków, wykorzystując jego dobre serce...

      Usuń

Prześlij komentarz

☆ Jest mi bardzo miło, kiedy odwiedzasz to miejsce i zostawiasz swój ślad. Jednak pamiętaj!

☆ KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE NIEOPŁACONE LINKI, LINKI DO ADRESÓW BLOGA LUB REKLAMY NIE SĄ AKCEPTOWANE I TRAFIAJĄ DO SPAMU!

☆ Nie widzisz swojego komentarza? Prawdopodobnie pozostawiłaś w nim nieopłacony link. Zgodnie z obietnicą trafił do spamu. Szanuj cudzą pracę! Mam alergię na cwaniactwo.
☆ Zanim napiszesz komentarz, poświęć chwilę i przeczytaj cały post. Chyba, że lubisz się kompromitować.

Jeśli podoba Ci się moja twórczość, będzie mi bardzo miło, jeśli postawisz kawę 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.