5
Minął kolejny miesiąc nowego roku, jest coraz bliżej wiosny, coraz dłuższe i jaśniejsze dni, moje oczy po operacji zaćmy dochodzą do siebie.
Już nie muszę zakrapiać oczu co godzinę innymi kroplami, wystarczy 2 razy dziennie, nie muszę dostosowywać do nich swojego dnia. Jednym okiem widzę cudownie, drugie czeka jeszcze na witrektomię (naprawę odwarstwionej siatkówki), ale to już myślę, że będzie niedługo. Przycięte do operacji rzęsy szybko odrastają, już prawie nie widać śladu. Zamiast okularów korekcyjnych, noszę przeciwsłoneczne, które chronią także przed wiatrem.
Ale żeby nie było tak różowo, to luty zaczął się niefortunnie, bo oblałam brzuch wrzątkiem i bardzo, bardzo bolało. Oparzenie drugiego stopnia spowodowało sporo wydatków na opatrunki żelowe, także te zwykłe, na szczęście rany już prawie nie widać. Maść za kilka złotych na szczęście wystarczyła.
Nie jest łatwo funkcjonować z takim poranionym brzuchem, każde dotknięcie bardzo boli a na zewnątrz nic nie widać. Przez to unikałam wychodzenia z domu, bolało nawet włożenie ręki do kieszeni po klucze czy chusteczkę. Na szczęście już nie boli, rana zarosła, na przyszłość będę bardziej uważać.
I zabieg i poparzenie sprawiły, że musiałam się oszczędzać na maxa. Nie czepiałam się przez to żadnych większych robót domowych, nie zbliżałam się za bardzo też do kotów, także przez alergię.
Miłość miłością, ale moje zdrowie jest tu najważniejsze. Nie przytulam ich zanadto, kocury chodzą na przytulanki do sąsiadów. Niech odwiedzają i się częstują, kiedy jest okazja.
Luty był miesiącem Walentynek, które zresztą obchodzę cały rok, tak samo jak dzień kobiet. Mimo wszystko lubię celebrować takie małe święta, sprawiać sobie mniejsze i większe przyjemności, coś dla siebie i nie potrzebuję do tego drugiej osoby.
Kwiaty potrafię kupić sobie sama, tłusty czwartek robię sobie, kiedy mam ochotę, nie wyobrażam sobie poranka bez filiżanki kawy. Grzechem by było narzekanie, chociaż nie brakuje mi też alergii pokarmowych.
W lutym nie żałowałam sobie rozpieszczania, słodkich przyjemności i świetnych kosmetyków. Mimo skłonności do alergii są na szczęście jeszcze takie, które (odpukać!!!) nie powodują wysypki.
Mimo tych wszystkich przyjemności (pomijając niefortunną przygodę z wrzątkiem), cieszę się, że luty już się kończy, bo jak wiecie, czekam na wiosnę 🌞🌱
Pozdrowienia! 🌞
Życzę Ci dużo zdrówka. Bardzo podobają mi się Twoje okulary przeciwsłoneczne.
OdpowiedzUsuńLuty szybko mija...ciekawe umilacze czasu. Super, że po zabiegu oczy wracają do kondycji, a szkoda wielka wypadku z wrzątkiem - oby wszystko było już dobrze i czekamy na wiosnę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Ola
Dużo zdrowia, super fotki <3
OdpowiedzUsuńLuty minął mi bardzo szybko. U Ciebie oprócz poparzenia, widać, że było smacznie. Ja również nie wyobrażam sobie dnia bez kawy. A słodkiego nigdy sobie nie odmawiam :) pozdrawiam Dorotko.
OdpowiedzUsuńTe czekoladki w kształcie pomarańczy są pyszne :) Z wrzątkiem trzeba być ostrożnym, ale wiadomo jak to jest, gdy człowiek się spieszy... Każdemu może się przydarzyć, ważne że wszystko dobrze się skończyło i rana się goi :)
OdpowiedzUsuńJa również czekam na wiosnę, dni są już widocznie dłuższe, robi się u nas ciemno dopiero w okolicach 18.30! Życzę Ci dużo zdrówka, dobrze że z oczami wszystko w porządku, to poparzenie, to jednak mniej przyjemna sprawa... Uważaj na siebie! ♥ Co do całorocznego rozpieszczania się - jak najbardziej za. Ja przed wczoraj kupiłam sobie tulipany :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko! ♥
Dobrze że mimo wszystko starasz się patrzeć na wszystko z optymizmem.
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka dla Ciebie, słodki ten luty :)
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrówka na nowy miesiąc :)
OdpowiedzUsuńZdrowia! Też "lubię celebrować takie małe święta, sprawiać sobie mniejsze i większe przyjemności". To ważne, by cieszyć się z małych rzeczy i doceniać drobne radości dnia codziennego. :)
OdpowiedzUsuńRównież czekam na wiosnę :)
OdpowiedzUsuńChętnie podprowadziłabym Ci te Twoje rękawiczki do rąk - miałam kiedyś dwie pary, ale z czasem się zużyły, a nawet zrobiły mi się dziury na palcach, widocznie były nieco za małe!
OdpowiedzUsuńOj, współczuję poparzenia, dawno temu oblałam sobie wrzątkiem dłoń, bolało bardzo. Wiem zatem, jak bardzo jest to dokuczliwe.
Cieszę się, że Twoja rekonwalescencja przebiega pomyślnie i cieszysz się lepszym wzrokiem :)
Pozdrowienia z nieco wiosennej, ale jednak chłodnej, Irlandii :)
Warto cieszyć się drobiazgami:))
OdpowiedzUsuńPrzykre, że tyle Cię spotkało niemiłego, ale mam nadzieje, że teraz do przodu i będzie lepiej!
Współczuję problemów zdrowotnych, brzuch to wrażliwa część z takim popazeniem cieżko pewnie spać.
OdpowiedzUsuń