Najbardziej ulubione maseczki 2018
Rok co prawda jeszcze nie minął, ale do jego końca zostało zaledwie kilka tygodni. Oprócz serum i kremów do twarzy lubimy też stosować maseczki. Chociaż ostatni rok nie obfitował zbytnio w maseczki, to wśród nich znalazłam kilka swoich hitów.
Na zmęczoną poszarzałą skórę najbardziej polubiłam Pixi Glow O2 Oxygen Mask. Bardzo prosta, jednocześnie ekspresowa w stosowaniu, bo wystarczy ją trzymać zaledwie 3 minuty. Po nałożeniu na skórę przybiera biały kolor delikatnie bąbelkując. Dzięki zawartości kompleksu tlenowego, witamin, żeńszenia i kofeiny, przeciwutleniaczy przywraca prawidłowe krążenie w skórze, co sprawia że znikają oznaki zmęczenia, skóra zostaje ożywiona, rozświetlona blask, ożywia i rozświetla skórę. Dodatkowo zawartość enzymu probiotycznego oraz przeciwutleniaczy działają odtruwająco na skórę.
Najbardziej wygodną maseczką jest maska w kremie stosowana na noc. Po oczyszczeniu twarzy zamiast nocnego kremu nakładam całonocną maseczkę. W tym roku najbardziej taką ulubioną jest Drink Up Intensive Overnight Mask to Quench Skin's Thirst Origins.
Maska ta jest delikatnej nietłustej konsystencji, o obłędnym owocowym zapachu. Nawilża dzięki zawartości olejków avokado i pestek moreli, natomiast wodorosty z morza japońskiego pomagają naprawić barierę ochronną skóry. Skóra po całej nocy jest nawilżona, odświeżona, dzięki czemu odzyskuje dawną elastyczność, staje się bardziej jędrna. Najlepsze jest w niej to, że nie muszę jej zmywać, a zapach zapewnia mi prawdziwy relaks.
Bardzo modne i lubiane stały się maseczki w płachcie, a najbardziej chyba cenimy sobie maski koreańskie. U mnie z tymi maseczkami było różnie. Jedne lepiej przylegają do skóry, inne mniej, jeszcze inne nie są dobrze dopasowane, przez co rwały się, były za małe, albo przesuwały się. Najlepiej wspominam maskę Animal Mask - For Dark Panda Skin 79 .
Według producenta jest to maska mocno wybielająca. Stosowana regularnie wyrównuje koloryt skóry i niweluje cienie. Wzbogacona o silny antyoksydant jakim jest witamina B3, tym razem w postaci amidu kwasu nikotynowego, pomaga zapanować nad przebarwieniami, zwiększa nawilżenie, poprawia barierę lipidową naskórka. Dark Panda przeznaczona jest zarówno do cer z problemami, jak i tych bardziej wrażliwych czy dojrzałych. Maska ta była najlepiej dopasowana, nie zsuwała się z twarzy, oprócz tego swoim wyglądem potrafi poprawić nastrój. Skutecznie ożywiła i rozświetliła moją twarz po nieprzespanej nocy, ale regularne używanie jest trochę kłopotliwe, ponieważ nie zawsze miałam do niej dostęp. Mimo to, jako maseczka w płachcie jest najbardziej godna polecenia.
Znacie te maseczki? Jestem ciekawa Waszych maseczkowych ulubieńców.
Pozdrawiam ciepło! :)
Przyznam, że spotykam się z nimi po raz pierwszy, ale wyglądają naprawdę ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTeż nie jestem fanką tych w płachcie. To najmniej lubiana przeze mnie wersja maseczki, choć nie oznacza to, że całkowicie ich unikam ;)
OdpowiedzUsuńMiałam tą maskę pandę, ale to było dawno temu :)
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubię maseczki glinkowe, a ostatnio robię sobie te z bielendy z serii botanical - super mega fajne ;) ;p
OdpowiedzUsuńPrzyznaje kochana, ze ta tlenowa od Pixi bardzo mnie kusi :D
OdpowiedzUsuńOj, coś nie jestem zaskoczona tymi markami :D
OdpowiedzUsuńA chciałaś być zaskoczona? :D
UsuńWidzę, że tylko nie ja kocham Drink Up :)
OdpowiedzUsuńOrigins Drink Up to super maseczka:).
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe są te maski chodź widzę je pierwszy raz to z chęcią bym wypróbowała.
OdpowiedzUsuńSuper, nie znam Twoich ulubionych maseczek. Ja chyba nie mam ulubionych produktów z tej kategorii. Stosuję maseczki z łapanki..
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę, ale na pewno przetestuje :)
OdpowiedzUsuńMaseczka Origins to prawdziwa petarda :D
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta maseczka Origins. Jakoś nie po drodze mi z tą marką, ale skoro tak fajnie się sprawdza maseczka i do tego nie wymaga zmywania to mam na nią ochotę :)
OdpowiedzUsuńLubię skin 79 ❤
OdpowiedzUsuńmnie ta maska Origins niestety trochę zapycha :/
OdpowiedzUsuńooo na tą ostatnią mam ochotę !
OdpowiedzUsuńMiałam Origins i byłam bardzo zadowolona
OdpowiedzUsuńNajbardziej mnie zainteresowała maseczka Drink Up Intensive Overnight Mask to Quench Skin's Thirst Origins. Z chęcią bym przetestowała :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję bardzo za odwiedziny! wy-stardoll.blogspot.com
Akurat żadnej z nich nie miałam :)
OdpowiedzUsuńAkurat tych maseczek jeszcze nie znałam, dzięki za podrzucenie ciekaweych propozycji
OdpowiedzUsuńMaseczki Skin 79 baaaaaaardzo lubię! A kremy też mają fajne. :)
OdpowiedzUsuńCzy Origins Drink Up Cię nie zapycha?
OdpowiedzUsuńOdpukać! :D Na razie nie :)
Usuńkocham maski origins, najbardziej czarna i ta intensywnie nawilzajaca
OdpowiedzUsuńCzarna też mnie niezmiernie kusi ;)
UsuńJa też nie jestem mega fanką płachty na twarzy, chociaż raz na jakiś czas robie i takie :) Jednak wciąż bliżej mi do kremowych produktów :)
OdpowiedzUsuń