Szalony, nadmorski weekend z urodą


      Zanim opiszę  wszystko po kolei, wspomnę tylko że był to jeden z moich najlepiej spędzonych weekendów, na który czekałam jak na szpilkach od kiedy znalazłam się na liście szczęśliwych blogerek. Tak, to nie sen, zostałam wybrana do trzeciego nierutynowego spotkania Secrets of beauty – porozmawiajmy o urodzie, które po mistrzowsku zorganizował Michał. U mnie ten radosny i pełen szalonych niespodzianek weekend rozpoczął się już o piątej rano w piątek 22go maja, po dwóch godzinach snu, kiedy to kotka Gryzelda jakby przeczuwając nadchodzący odwapniony kwadrat (czytaj: wolną kocią chatę), szalała po moich skromnych metrach zwalając z szafki walizkę, sprawiając tym ze mój sen był jeszcze bardziej krotki. O piątej rano, niema ze boli wrzeszczący smartfon brutalnie wywalił mnie z milutkiej pościeli. Prysznic, jedna kawa, druga kawa, kawałek bułki, makijaż, krótkie pożegnanie z kotami, gonitwa za Gryzią po klatce schodowej, i po chwili byłam już na PKS, po kolejnej chwili w drodze do Leszna, gdzie wsiadłam do Intercity, a stamtąd już tylko zostało 5 godzin do Gdyni. Mimo, że nie załapałam się na rezerwacje miejsc, podróż miałam tak wygodną jak zapowiada reklama. W Gdyni nie zdążyłam się nawet dobrze rozejrzeć a już na mnie czekał busik, który szczęśliwie dostarczył mnie pod sam hotel o wdzięcznej nazwie "Natura Park" przy ulicy Rozewskiej 44 w Jastrzębiej Górze... Tu rozpoczęła się mega fajna przygoda.

Maska do ciała - żółty melon, The Secret Soap Story


             Pielęgnacja skóry twarzy czy ciała jest bardzo ważną czynnością, a w pewnym wieku nie zawahałabym się powiedzieć że jest również obowiązkiem, o ile nie chcecie mieć skóry jak papier ścierny. Firmy kosmetyczne idą jednak naprzeciw potrzebom naszej skóry, tworząc coraz to nowe kosmetyki nie tylko do twarzy, ale także do ciała. Maska do ciała - żółty melon, to wynalazek (czytaj nowość) od  marki The Secret Soap Store, którą przywiozłam ze spotkania blogerek w Lesznie. Miałam to szczęście, że dostałam też drugie opakowanie losowania, dzięki czemu mogłam ją użyć więcej  razy. Pudełeczko z maska jest niewielkie, idzie u mnie w szybkim tempie, dlatego postanowiłam napisać o nim chociaż kilka  zdań. Jeśli Was ciekawi czy to fajny wynalazek, czy tylko zbędny gadżet to zapraszam.  

Instagramowe historie


    Nie było mnie tu cały weekend, Jak wiecie wyjechałam sobie w daleki świat, nad polski Bałtyk, na kolejne ale trochę inne spotkanie, o którym  napiszę osobny post. Zanim jednak ogarnę to wszystko, bo mam jeszcze tu sporo zaległości, pokażę Wam dzis w skrócie, co pokazywałam na Instagramie. Zapraszam kto chętny. :)

Upominki ze Spotkania Blogerek w Lesznie

     Dziś jestem z daleka od swojego laptopa, ale post napisałam specjalnie wcześniej, żeby tu tak pusto nie było. A oto upominki ze spotkania blogerek w Lesznie. 

Pierwsze Spotkanie Blogerek w Lesznie

 


    W minioną sobotę 16.05.2015, miałam okazję pojechać na kolejne spotkanie blogerek i poznać kolejne fantastyczne dziewczyny. Tym razem było to "Pierwsze Spotkanie Blogerek w Lesznie". Kolejny raz powiadam Wam, że ja uwielbiam takie spotkania i mogę poznawać tą całą blogosferę na okrągło. Zapraszam na krotką fotorelację ze spotkania w Lesznie.  

Różany Olejek do pielęgnacji włosów. Oil Miracle Rose. Schwarzkopf BC



      Wysuszone końcówki włosów, rozdwajanie ich, także puszenie się, brak połysku oraz wrażliwa skóra głowy - to odwieczne problemy większości z nas, zwłaszcza przy dlugich włosach. O ile ze skorą głowy nie mam większych problemow, to do pielęgnacji swoich włosów przykładam szczególną uwagę. Tak samo, jak do pielęgnacji całego ciała lubię stosować przeróżne olejki, tak samo nie żałuję ich sobie na włosy. Wędrując po blogach, skusiłam się na serum Oil Miracle Rose - Schwarzkopf BC stworzone na bazie różanych olejków. Serum stosuję głównie jako serum, czyli na końcówki włosów, a w celu ich olejowania nakładam na ich długość do samego ucha, najczęściej dwa razy w tygodniu. Jeśli interesuje Was jaki wynik osiągnęłam po miesiącu stosowania, czy jest tego jakiś widoczny efekt, zapraszam do  czytania.  :)

Odżywka do paznokci - Maximum Strength, Sally Hansen. Hit czy bajki na resorach?


     Po zdenkowaniu odżywki  Nourish Me Essie, skusiłam się na zakup w promocji w Rossmanie z 49% obniżką. Wpadła mi wtedy w oko odżywka Maximum Strength Sally Hansenktórej to producent obiecuje poprawę stanu paznokci w ciągu tygodnia, a także ich uodpornienie na uszkodzenia. Odżywkę stosuję już dwa tygodnie i co zauważyłam? Jest jakaś poprawa? Lubie ją czy nie lubię? Zapraszam na te pierwsze wrażenia. 

Siedem szminek w siedem dni - Dzień piąty


          Witam kochani, miałam już nie pisać do powrotu do domu, ale niestety, zostanę tu kilka dni dłużej. Mam nadzieję, że nie zanudzam swoimi postami. Zarówno tag i pomysł Gosi się spodobał, mam nadzieję, że i Wam się spodoba. Zapraszam. 

Siedem szminek w siedem dni - Dzień czwarty


     Jak ten czas szybko mija. Dopiero zaczynałam pisać post z tagiem a już piszę go czwarty dzień. Post piszę nocą u Ani we Wrocławiu, pilnując jednocześnie wnusi. Rodzicom dałam urlop i wygoniłam na imprezę. Wnusia śpi a ja piszę na zapas, póki mam dostęp do komputera. Komórka jest fajna, ale to nie to samo a nie chciałam ze sobą zabierać laptopa. Zapraszam zatem na tagu dzień czwarty. :)

#Siedem szminek w siedem dni - Dzień trzeci


    Kolejny dzień w kolejnej pomadce. Dzisiejszy post jest już zaplanowany z okazji mojej misji: "W pogoni za wnuczką". Tak, tym razem we Wrocławiu z Nikolką, a w pogoni, bo Nikolka już zasuwa po podłodzna czterech jak młody terier. No to zapraszam. :)

#Siedem szminek w siedem dni - Dzień pierwszy

.
   Pewnie najwyższy czas coś napisać. Postanowiłam przyłączyć się do tagu Fantasmagorie: #siedem szminek w siedem dni. Rzadko biorę udział w tego typu zabawach, ale tym razem sama się wprosiłam, ten tag mi się akurat wybitnie podoba. Szminki potrafię zmieniać w zależności od humoru i kilka razy dziennie. 

Opowiesci z Instagrama


     Ostatnie moje tygodnie obfitowały w wyjazdy to do jednej, to do drugiej córki. Ostatni majowy weekend spędziłam u Asi, mojej starszej córki na wsi. Dzieci są już bardzo samodzielne, zwłaszcza Maja, moja Kochana wnusia, moja wierna czytelniczka. Maja nie ma jeszcze 12 lat a potrafi ogarnąć cały piętrowy dom, zrobić pranie, ugotować obiadek oraz zaopiekować się sześcioletnim bratem, kotami i labradorką. :) Ja tam nie miałam co robić bo Maja mi ciągle kazała odpoczywać! Wczoraj, późnym wieczorem. wróciłam już do domu i powoli zaczynam nadrabiać zaległości.:) Zaczynam od Instagrama, kto chętny zapraszam. :)

Wiosenni ulubieńcy - część druga

   
       Majowy weekend do najcieplejszych nie należy, ale i tak jest bardzo przyjemny. Jestem na wsi u starszej córki i spędzam ten czas z wnukami, zabrałam się również za szydełkowanie. Dzisiaj przypomnę na szybko swoich pielęgnacyjnych oraz niepielęgnacyjnych ulubieńców. Wiadomo, że jest więcej, jednak jak zwykle ograniczę się do tych najczesciej używanych. Przypomnę tylko niektóre i pokażę jeden, który niedawno kupiłam. :)

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.