Pielęgnacja twarzy z witaminą C Pixi Beauty


             Jak pamiętacie z Instagrama, moja pielęgnacja z Pixi Beauty nieustannie trwa. Słoik z witaminą C w kosmetykach był bardzo fajnym pomysłem, tym bardziej, że na każdym słoiku wyróżnione jest imię, co jest bardzo miłe. Opisałam już szczególnie ulubioną maskę, także produkty do demakijażu, z których została mi tylko resztka płynu oczyszczającego, pozostaje napisać kilka słów o kremie, no i serum z witaminą C. Oba te produkty również zasługują na uwagę.

Sierpień i mini denko


          Zanim się człowiek obejrzał, minął już prawie sierpień. Nie był to obfity miesiąc. Nie robię zapasów, nie współpracuję też za bardzo z markami. Przestał interesować mnie barter, no chyba że proponuje mi się coś wypaśnego. Dlatego też wiele nie zużyłam, dlatego też nie było bubli z wyjątkiem jednej miniaturki, której nawet nie dokończyłam.

Kolorowe wspomnienia z Printu


                  Wakacje powoli dobiegają końca, a w głowie pozostało mnóstwo wspomnień, które warto by było gdzies uwiecznić. Chociaż pamięć komputera jest coraz większa, lubi on płatać figle, natomiast ja uwiecznione wspomnienia lubię mieć pod ręką. Można je wydrukować i włożyć do albumu, ale od dawna znam jeszcze lepszą opcję, jaką jest fotoksiążka, gdzie wszystko jest pięknie i w jednym miejscu poukładane. Może to być przepiękna pamiątka ważnych dla nas momentów życia. Takie wydarzenia jak ślub czy inne uroczystości, zdjęcia z wakacji, fajnie jest, gdy mają stosowną oprawę, ponieważ mogą być nie tylko ozdobą półki. Nie raz będziemy do nich wracać, mogą też być świetnym pomysłem na prezent.

Cytrusowa świeżość od Pixi Beauty


      Znana nam od lat witamina C stosowana w pielęgnacji skóry, dotarła również do kosmetyków oczyszczających znanej nam już marki z Pixi Beauty. Tym razem oprócz innych witaminowych nowości miałam okazję poznać Vitamin-C Juice Cleanser oraz Vitamin-C Tonic. Oba te produkty są już coraz bliżej denka, dlatego chciałabym się z Wami podzielić swoimi wrażeniami.

Ultrabogaty żel do mycia i demakijażu Reve de Miel Nuxe


     Dokładny demakijaż ma ogromne znaczenie w pielęgnacji twarzy, bo to od niego wszystko się zaczyna. Poznałam już mnóstwo do tego przeznaczonych kosmetyków, tak samo dużo fajnych jak i na jeden raz. Żel do demakijażu twarzy Rêve de Miel Nuxe poznałam już w czerwcu dzięki zestawowi miniaturek.
Nie chciałam ponownie tu wstawiać zdjęcia miniaturki, dlatego szukałam tego żelu najpierw bezskutecznie w aptekach stacjonarnych. Chciałam zamówić, ale tak się złożyło, że poproszono mnie o przyjazd do Wrocławia i tu na miejscu znalazłam dopiero w Ziko w bardzo atrakcyjnej cenie. Akurat są promocje. Domyślacie się pewnie, że na darmo kasy nie lubię wydawać, że odkryłam kolejny produkt warty polecenia. 

Crème Prodigieuse Boost Nuxe, czy wrócę ponownie?


             Kremy które używam nie są tanie, dlatego zanim sięgnę po coś nowego, lubię sięgnąć po takie gotowe zestawy miniaturek. Uważam, że lepiej skończyć na miniaturce, niż zmarnować pełnowymiarowy krem. Moja skóra lubi sobie pokaprysić, a ja nie lubię wyrzucać pieniędzy w błoto, ani tym bardziej poświęcać swojej cery dla nieudanych doświadczeń. Długo biłam się z myślą czy pisać o tej miniaturce, czy poczekać do posta z denkiem, ale doszłam do wniosku, że miniaturka kremu Crème Prodigieuse Boost warta jest napisania kilku słów więcej. Czy kupię krem pełnowymiarowy?

Cytrynowe lato


            Chociaż mija już większa część lata, coraz wcześniej zachodzi słońce, opadły już pierwsze liście, to nadal cieszę się jego obecnością. Chociaż nie dane mi było skorzystać z wakacji, niewiele chciało iść po mojej myśli, to moja szklanka nigdy nie jest pusta. Choćby ją chciano roztrzaskać na kawałki, to trochę wody zawsze pozostanie, choćby w zakamarku. Wiem że nie każdemu musi się wszystko podobać, nie musi mnie też każdy lubić, najważniejsze żebym ja się dobrze czuła sama ze sobą, bo niestety, nie każdy tak potrafi. Jednak  kiedy kolejne lato rzuca we mnie cytryną, robię z niej lemoniadę. Ma się na to swoje małe i większe sekrety, jednym z nich jest nie sekretny już blog, kolejnym moje urodowe sztuczki na lato...

Z witaminami Ci do twarzy


        Bardzo modne ostatnio maseczki w płachcie biją rekordy popularności. Też je lubię, zwłaszcza te ze zwierzęcą grafiką, chociaż nierzadko irytujący jest niedopasowany wykrój czy stosunkowo niemała cena. Może mniej zabawne, ale za to bardziej praktyczne są dla mnie maseczki w tubce lub słoiczku, które można stosować o wiele dłużej, obserwować efekty po dłuższym stosowaniu, najlepiej jeszcze bez potrzeby ich spłukiwania. Bardzo dużo komplementów na temat wyglądu mojej cery zbieram po użyciu maseczki Vitamin-C Caviar Balm Pixi Beauty. Niech kto mówi co chce, że niby dostaję orgazmów, ale nie sztuką jest cieszyć się zdrową cerą w młodym wieku, ale na przykład bliżej sześćdziesiątego roku życia. W młodszym wieku nie miałam takiego wyboru co teraz, nikt nie patrzył na składy, tylko jak zachowuje się skóra. Dzisiaj na szczęście wybór jest większy, ale nie trzeba zaraz patrzeć z pogardą na tych, dla których skład nie jest aż takim priorytetem. Dla mnie priorytetem jest wygląd mojej cery tu i teraz.

Olej z pestek moreli, dlaczego warto go używać


            Dbając o swoją urodę, warto mieć w domu choć jeden olejek. Sama nie potrafię się bez nich obyć, a ostatnim moim nabytkiem został olej z pestek moreli Venus Nature. Nieważne zresztą, czyjej marki jest ten olej, najważniejsze żeby był naturalny, czyli tłoczony na zimno. Olej ten ma mnóstwo wspaniałych właściwości.

Szczotka do modelowania i prostowania włosów Quadrus Silverano Jaguar


              Chociaż dzisiejszy dzień do łatwych nie należał, ponieważ samopoczucie trochę zwaliło mnie z nóg, to jednak się nie poddałam. Porobiłam trochę zdjęć, żeby Wam coś pokazać. Coś, co kupiłam ponad 10 lat temu. Jest to szczotka do modelowania włosów Jaguar Quadrus 43 Silvernano. Szczotkę tę kupiłam w salonie fryzjerskim, i chociaż do fryzjerskich talentów mi daleko, to szczotka cieszy nadal. Niezniszczona i niepokonana. 

Ulubieńcy lipca


            Skończył się lipiec, nadszedł czas na ulubieńców. Oprócz tych z poprzedniego miesiąca doszło jeszcze kilka i jeden niekosmetyczny. Zapraszam.

Lipiec w zdjęciach


       Lipiec minął tak szybko, że nie zdążyłam się nim nawet nacieszyć. Albo było tak upalnie i duszno że wychodziłam tylko w razie konieczności, albo byłam tak przygnębiona, że nie miałam chęci w nigdzie wychodzić. Brak pracy miło nie nastraja, przy tym coraz gorszy stan zdrowia daje o sobie coraz bardziej znać, bo nie ma jak o nie zadbać. Lato mimo wszystko cieszy, ale trochę jednak ponarzekam 😉

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.