Pierwszy miesiąc nowego roku śmignął dość szybko, ale to nawet lepiej bo z utęsknieniem wyczekuję wiosny. Co działo się w styczniu?
Sylwestra przywitałam już w domu z zapaleniem oskrzeli i gorączką. Kaszel był tak upierdliwy, że chyba bardziej przerażał koty niż wybuchające petardy. Leczyłam to badziejstwo prawie dwa miesiące, a w tle szykowały się egzaminy w mojej szkole. Wszystko zaliczyłam wzorowo, szkoda tylko że nie ma kto wynagrodzić ;)
Instagram na początku roku przypomniał najbardziej ulubione przez Was zdjęcia. Załapało się do nich także zdjęcie z I Komunii mojego wnuka. Załapałam się też ja i moja Gryzelda.
Początek roku obfitował w nowości, jeszcze świąteczne prezenty, są tu też ulubieńcy zeszłego roku.
Ponieważ mój Insta jest też trochę koci, nie może zabraknąś Gryzeldy i Sissi. Jedna podgryza kiedy przestaję głaskać, druga się czai na mnie kiedy cokolwiek robię przy telewizorze.
Było też trochę pielęgnacji, wśród nich nowe toniki od Pixi, kremy oraz płyn micelarny Nacomi.
Rozkwitł mój jedyny storczyk. Przyszedł też ulubiony wygrany w konkursie zegarek
Daniel Wellington z bransoletką. Na ostatnim zdjęciu z moją najmłodszą wnuczką. Więcej zdjęć znajdziecie na moim
Instagramie.
Zapraszam i życzę miłego weekendu! :)