Majowe pożegnania i powroty.


        Maj minął pachnąco, kolorowo i radośnie, odeszło też sporo kosmetyków. Niektóre zużyły się prawie niezauważalnie, niektóre się ciągnęły jak flaki z olejem, a za innymi będę tęsknić. Jak zawsze, zapraszam na kolejne pożegnania i powroty. 

Zaczynając od pielęgnacji twarzy, zużyłam dwa sera DermoFuture. Jedno na początku maja, drugie na jego końcu. Ale zacznę od początku, podpinając linki do recenzji pod nazwy kosmetyków. 

PIELĘGNACJA TWARZY


Ochronny krem do twarzy Ideal Soleil SPF 50 Vichy - krem m ochronny z filtrem 50, który stosowałam jeszcze rok temu, mimo że według znaczka PAO mogłam jeszcze używać, to jednak już nie mogłam. Chociaż zeszłego lata nie miałam do niego zastrzeżeń, ostatnio nieładnie się rolował. Wywalam niedokończony.

Kuracja rewitalizująca z witaminą A DermoFuture wykończyła mi się równo przy samym końcu maja. Byłam z niej bardzo zadowolona. Znacznie pobladły przebarwienia, chociaż do końca nie wiem czy akurat po tej kuracji, ale jednak. Nie będę się rozpisywać, 

Kuracja uszczelniająca naczynka z witaminą K DermoFuture zużyta dla odmiany na początku maja również się sprawdziła wyśmienicie. Drobne zaczerwienienia poznikały. Jak tylko zużyję zapasy, powrócę do obu kuracji.


Mleczko do demakijażu Charmine Rose otrzymane w jednym z boxów na początku pięknie pachniało, sprawdzało się poprawnie, jednak z czasem budyniowy zapach przemienił się w chemiczny i zaczął dusić tak, że nie szło wytrzymać. Po niecałej połowie opakowania zużyłam go w innych celach. 

Płyn micelarny 3 w 1 NovaClear spisywał się całkiem przyzwoicie. Ze względu na skład, nie kupię go jednak, chociaż... nie zarzekam się. 

Kojąca woda różana 3 w 1 Bielenda to jeden z moich ulubionych płynów micelarnych, chociaż Bioderma i tak jest lepsza. Miło było przetestować, na pewno jeszcze się spotkamy. 


Peeling z pestek moreli Manufaktura Kosmetyczna to mój osobiście robiony peeling, z którego byłam bardzo zadowolona, moja skóra ciała szczęśliwa, moja wanna, ręce i grzbiet jednak już mniej. Drobinki wchodziły tam, gdzie wzrok mój nie sięgał, ale na skórze sprawdzał się cudownie. 

Żel pod prysznic Green Pharmacy Elpha Pharm był na moje drobne dłonie olbrzymem, bardzo nieporęczny, jego skład również mojej skóry nie rozpieszczał. Używałam go jako płyn do kąpieli, do mycia pędzli, aż wreszcie dobił dna. Niestety, nie zdążyłam napisać recenzji. 

Żel pod prysznic Apple Bloossom Stenders nie wiem jak Wy, ale u mnie sprawdził się wyśmienicie, chętnie do niego wrócę, kiedy trafię na promocję. 

Mydło w kostce Dove cały czas u mnie gości w łazience, służąc do mycia dłoni. 


Nawilżający szampon aloesowy Equillibra był jednym z najlepszych, najdelikatniejszych szamponów, chociaż bez użycia odżywki byłoby ciężko. Ale to przecież szampon.

Próbka szamponu Mythic Oil Loreal Professionnel została zużyta na jakimś wyjeździe. Całkiem przyjemny, nie wymagał użycia odżywki do włosów. 


Rozświetlacz Glow Primer Joko ze styczniowego boxa na początku był moim ulubieńcem, aż zamiast rozświetlenia na policzkach ujrzałam nieładne plamy. Oj nieładnie! Wywalam bez żalu. 

Lakiery do paznokci Color Cubbing 041Miss Sporty i Rita Ora Sweet Retreat Rimmel wyschły po zużyciu połowy, oba niemiłosiernie smużące i nietrwałe. Podziękuję. 

Róż w kremie Majorette Benefit używałam na policzki, a czasami też na powieki. Był bardzo przyjemny w użyciu, pięknie pachniał i zostawiał lekki, subtelny kolor, Bardzo się polubiliśmy.


Zmywacz do paznokci Constane Caroll był całkiem skuteczny, przyjemnie pachniał. niestety wysuszył mi na wiór paznokcie. Wracam do Sally Hansen. 


Merz Spezial Dragees to kuracja na włosy, skórę i paznokcie. Kurację stosuję już trzeci miesiąc, jest całkiem ok. Więcej napiszę w podsumowaniu. 

 I to tyle na dzisiaj. Znacie coś z mojego denka? 

Miłego weekendu! :)

Komentarze

Jeśli podoba Ci się moja twórczość, będzie mi bardzo miło, jeśli postawisz kawę 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.