Instagramowe opowieści, ciąg dalszy
Ostatnio mało co piszę, mało udzielam, mam spore zaległości w odwiedzinach na blogu i w komentarzach. Myślałam że będę to robić wieczorami kiedy dzieci śpią, ale wtedy też jestem najczęściej zajęta. Odrabianie zaległości, porządki i takie tam wspólne spotkania z kadrą nie pozwalają mi na regularne prowadzenie bloga. Staram się korzystać z pogody i uroków morza, ale i to nie zawsze wychodzi jak by się chciało. W takim razie pokażę trochę zdjęć z Instagramu. Przedstawiają one głównie mój pobyt nad morzem, kosmetyki które zabrałam ze sobą i małe dzieła dzieci kolonijnych.
Początki były radosne, ale skończyły się chorobą stawów. Długo z tym walczyłam chwytając się różnych sposobów, jak na przykład moczenie w wodzie z szarym mydłem, czy też okłady z liści kapusty. Metody te niestety pomagały tylko na chwilę, doraźnie. Aż pewnego dnia wykorzystałam wizytę pana doktora u chorych dzieci i pokazałam swój problem. Dostałam leki, po których jest coraz lepiej. Już następnego dnia byłam w stanie wybrać się z kolonią na wycieczkę do Międzyzdroi. (dobrze napisałam?).
Wybaczcie moją figurę, ale jedzenie przygotowywane przez świetnych kucharzy i podawane przez uroczego kelnera i panią kelnerkę jest przepyszne. Ciężko się oprzeć, naprawdę. Do każdego posiłku jest deser, pyszne sałatki, szwedzki stół... zaczynam się poważnie zastanawiać nad zaostrzeniem diety.
W urokliwych Międzyzdrojach był rejs Wikingiem, którego nie zapomnę. Organizatorzy rejsu zapewniali świetne atrakcje jak sterowanie statkiem czy tańce na pokładzie. Zdjęcia niestety są z komórki lub tabletu bo mój stary, poczciwy aparat zwariował, robi je tylko w zamkniętych pomieszczeniach. a teraz już nawet wyczerpałam baterie.
W trakcie czekania na ,,swoich" zrobiłam taką oto fotkę. Znacie tą karuzelę?
Kiedyś ją uwielbiałam, nie wiem jak teraz. :)
Czasami zostawałam sama na ośrodku z chorym dzieckiem, wtedy też powstawała ta focia. :)
Była też indiańska wioska, gdzie zrobiono mi taki ,,makijaż". :)
No i ostatnie dni turnusu. Dla mnie to nie koniec, a już bym z chęcią powróciła do kotów.
Jestem padnięta, a mam jeszcze zadanie domowe, wybaczycie moje ,,lenistwo" na blogu? :)
Pozdrawiam serdecznie. :)
taka pogoda to trzeba korzystać;)
OdpowiedzUsuńKorzystaj kochana póki pogoda dopisuje, serdeczności przesyłam
OdpowiedzUsuńWybaczymy Ci lenistwo na blogu... masz czas na odpoczynek...a wlasciwie jestes w pracy... Fajnie tam jest...wygladasz na wypoczeta:):) ...ze stawami nie ma zartow...mnie pobolewaly przeg 3 laty najpierw w lewej stopie, potem w kolanie , chodzilam do ortopedy ...na bioprady ...troche pomagalo, ale nie wiele...po pol roku we Wigilie nosilam szpilki na wysokim obczasie, a juz w na drugi dzien , w pierszym dniu Bozego Narodzenia mialam strasznie spuchnieta lewa stope...nie moglam chodzic...bylam w szpilalu..nikt nie wiedzial co to moze byc....na drugi dzien druga stopa...znow szpital... az do 13 stycznia, bo praktyki u nas w tym okresie maja zamkniete, bo lekarze robia sobie urlopy... tulalam sie wiec po przeroznych lekarzach, bylam u ortopedy, gastrologa. ginekologa, kardiologa, plebologa(od zyl) i nikt nic nie wykryl...a ja juz nie chodzilam prawie trzy tygodnie... wreszcie po powrocie z urlopu rematologa...zaczelam wiedziec, co mi jest... reumatoidalne zapalenie stawow...do dzis musze brac leki i raz w tygodniu musze robic zastrzyk... Dlatego Ci o tym pisze, kochana Daisy, abys tego nie zaniedbywala i zglos sie po powrocie do reumatologa...A poki co wypoczywaj i nabieraj sily do blogowania:):) Pozdrawiam Cie goraco i zycze milego pobytu nad morzem i jak najwiecej sloneczka ....i nie zapominaj o nas...a przede wszystkim wygrzewaj stawy:):) Ela
OdpowiedzUsuńOj biedna. :( Jak wrócę, na pewno się wybiorę. :) Pozdrawiam serdecznie. :)
UsuńWybaczymy :). Świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńJa chcę nad morze:)
OdpowiedzUsuńnie ma co wybaczać :D też bym się chętnie wybrała nad morze :D nie myśl o blogu, korzystaj z pogody :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że udaje się łączyć przyjemne z pożytecznym, warto korzystać z tego czasu. Więc tym bardziej nie przejmuj się nieobecnością :)
OdpowiedzUsuńFajne fotki. Dobrze, że poradziłaś się lekarza, po co się męczyć? Korzystaj ile możesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :):):)
Świetne zdjęcia ;) korzystaj z uroków lata, a my tu grzecznie poczekamy ;))
OdpowiedzUsuńAle masz świetne praco-wakacje :-) Takie karuzele, czy jak się chyba mówi "diabelski młyny" to atrakcja z której najczęściej korzystam mimo leku wysokości. Na kolejkach prawie mam zawał. Mimo wszystko baw się dobrze, nie marudź - koty grzecznie poczekają :-*
OdpowiedzUsuńnależalo Ci się ;) świetne zdjecia widać, że się dobrze bawiłaś ;)
OdpowiedzUsuńwakacje udane jak widzę ;)
OdpowiedzUsuńfajne zdjecia, ja tez ostatnio nie mam chwili na bloga i czytanie co u innyych
OdpowiedzUsuńWypoczywaj Dorotko, na tyle na ile się da! Niech ten nadmorski klimat dobrze Ci służy! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana. :*
Usuńcieszy mnie ten wpis Kochana bo przez urlop mój mam wiele zaległości a tu wszystko w pigułce :)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę kochana a zaległosci mam bardzo dużo! :)
UsuńPrzyjemne z pożytecznym widzę - oby udało Ci się wykorzystać ten czas i choć trochę odpocząć.
OdpowiedzUsuńTeraz mam wolne, wypoczywam do bólu. :D
UsuńMy wróciliśmy z Zakopanego wczoraj...
OdpowiedzUsuńWspaniale jest patrzeć jak jesteś szczęśliwa, micha sama się śmieje :D
Wypoczywaj jak najwięcej, morza zazdroszczę, ja na urlop dopiero w październiku...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńSwietne zdjecia!Zapraszam do siebie. Bylabym bardzo wdzieczna gdybys poklikala w linki pod zdjeciami. Bardzo mi na tym zalezy.
OdpowiedzUsuńpatyskaa.blogspot.be
Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńWidać, że naprawdę odpoczywasz mimo obowiązków :D
A co Ty chcesz od swojej figury? Nie bardzo pojmuję :P
wg mnie bez zarzutu :)
odpoczywaj ile się da i tylko jak masz możliwość... potem znów wszystko wróci do normy:)
OdpowiedzUsuńbuźka