Masaż gorącymi kamieniami w Salonie Urody Beata Trawińska


     Codzienne zmaganie się z rzeczywistością, ciągłe dawki stresu potrafią w organizmie człowieka narobić niezłego bałaganu jak osłabienie organizmu, czy ciągłe napięcie mięśniowe. Osłabiony organizm nie potrafi dostatecznie walczyć z chorobami, co źle wpływa na na nasz stan zdrowia. Dobry masaż potrafi jednak zdziałać cuda. Potrafi też uwierzyć, że zanim sięgniemy po wszelkie medykamenty, które na jedno pomagają a na inne szkodzą, możemy pomóc sobie w inny, bardziej relaksujący sposób. 

Kilka dni temu miałam przyjemność skorzystać z masażu gorącymi kamieniami we wspominanym już Salonie Urody Beata Trawińska w samym sercu Wrocławia, przy ulicy Krawieckiej 6-8. Po moich walkach z chorobami i ciągłymi stresami zaproszenie to było najlepszą nagrodą z możliwych. Oszczędzając na takich zabiegach nawet nie zdajemy sobie sprawy, ile tracimy a ile możemy zyskać. Człowiek jednak całe życie się uczy i uczyć będzie. Dziś Wam opowiem o tym, jak zabieg gorącymi kamieniami postawił mnie na nogi po długiej grypie. Zapraszam. 


Nie wiem czy wiecie, ale masaż gorącymi kamieniami był już znany w starożytności. Według naukowców technika ta jest nawet starsza niż akupunktura. Masaż kamieniami opiera się na teorii przepływu energii przez organizm. W naszym ciele znajdują się ośrodki energii, zwane w jodze czakrami. Energia, która zostaje zablokowana w czakrach wpływa negatywnie na organizm i funkcjonowanie narządów wewnętrznych, zaburza życie emocjonalne oraz duchowe. Masaże gorącymi kamieniami wyzwalają tą energię, uodparniają organizm oraz regulują przemianę materii.

Dawni lekarze chińscy i hinduscy opracowali szczegółowe mapy punktów energetycznych. Masaż gorącymi kamieniami pozwala na lepszy przepływ energii przez zmęczony lub chory organizm. Specjalne kamienie do masaży pobudzają także krążenie krwi i limfy w organizmie. Masaż gorącymi kamieniami wpływa pozytywnie na spadek stresu, jest też bardzo skutecznym środkiem dostarczania energii zmęczonemu ciału. Do tego celu wykorzystuje się kamienie wydobyte z dna oceanu, które zostały oszlifowane przez piasek i fale. Są to kamienie bazaltowe


Do salonu urody dotarłam z buta, prosto z dwugodzinnej podróży pociągiem. Żeby zdążyć na czas, nie czekałam już na komunikację podmiejską. Pogoda była w miarę przyjemna, więc nie widziałam w tym żadnych przeszkód. Trochę ruchu wskazane jest w każdym wieku. Dotarłam szczęśliwie, a panie jak zawsze miło mnie przywitały i smacznie ugościły. Kiedy już ochłonęłam po spacerze, zostałam zaproszona na górę do osobnego gabinetu, który sąsiadował z elegancką łazienką z prysznicem. Tam też miałam przygotowany puchaty ręcznik i odzienie zastępcze z jednorazową bielizną. Kiedy już wyszłam wykąpana i pachnąca ubrana w tą bieliznę, frotową pelerynkę i opaskę podtrzymującą włosy, czekała na mnie pani masażystka, oraz specjalny fotel w nastrojowo urządzonym pomieszczeniu. Zamiast światła dziennego czekało mnie zaciemnione pomieszczenie przy zapalonych świecach, a w tle było słychać cichą, relaksującą muzykę. 


Pani masażystka pokierowała jak ułożyć ciało żeby było jak najwygodniej. Ułożyłam się więc na brzuchu, stopy oparłam na wygodnym wałeczku, wygodnie też ułożyłam głowę twarzą skierowaną do owalnego otworu, po czym zostałam wysmarowana przyjemnie pachnącym olejkiem, który nie sprawiał żadnego dyskomfortu. Następnie pani masażystka przystąpiła do niezwykle przyjemnego masażu zaczynając od moich łydek, kończąc na barkach i szyi, co pewien czas upewniając się, że nic mi nie przeszkadza, że kamienie nie są ani za zimne, ani zbyt gorące. Z minuty na minutę odczuwałam, jak moje napięcie mięśniowe, wszelkie nerwobóle i stres odchodzą w niepamięć. W tak relaksujących okolicznościach można było odjechać i nie zauważyć nawet, kiedy przyszła inna pani w celu zrobienia fotek wykonywanego masażu. Niestety, nieodpowiednie światło, a właściwie jego brak przyczynił się do takiej jakości zdjęć jaką widzicie. Jeszcze ciągle się uczę i nie zdążyłam się naumieć odpowiednio ustawić parametrów aparatu, co widać po jakości zdjęć. 

Ale co tam zdjęcia! Efekt jest najważniejszy, do tego powalający! Po półtoragodzinnym zabiegu, kiedy już pani masażystka zakończyła swoją pracę i mogłam już opuścić fotel, poczułam jakbym się na nowo urodziła. Zero bólu, zero napięcia i nawet moje osobiste problemy zniknęły gdzieś za horyzontem. Czułam się, jakby dodano mi skrzydła, że mogę unosić się nad ziemią. 

Jestem kilka dni po tym masażu i nie pamiętam o bólach pleców w którymkolwiek miejscu. Moje mięśnie są rozluźnione zrelaksowane a mi przybyło energii. Nie zmęczyła mnie dwuletnia wnuczka, nawet szybki spacer z torbą podróżną na ramieniu okazał się niestraszny, bo czuję się o niebo lepiej. Czuję w sobie moc, za którą bardzo dziękuję! :)

Gdybyście mieli ochotę na tak odjechaną przemianę, z całego serca polecam Salon Urody Beata Trawińska. Na stronie Salonu, znajdziecie również cennik tego, jak też innych zabiegów. Przy okazji chętnie wspomnę, że zawsze można tam trafić na różnego typu promocje. 

Zapraszam również na stronę FB Salonu Urody, gdzie czeka mnóstwo atrakcyjnych rabatów. 

Polecam i serdecznie pozdrawiam! :)

 ...


Komentarze

Jeśli podoba Ci się moja twórczość, będzie mi bardzo miło, jeśli postawisz kawę 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.