
Słońca o tej porze roku coraz mniej, ale to nie jest powodem, żeby zaprzestać używania kremów z ochroną przeciwsłoneczną. Promieniowanie UV działa cały rok uszkadzając nam skórę, przyczynia się do powstawania zmarszczek i powstawania przebarwień, tym samym przyspiesza starzenie skóry. Krem ochronny The Ritual of Karma SPF 50 Rituals odkryłam miesiąc temu podczas promocji w Sephorze. Krem ochronny i tak miałam zamiar wtedy kupić, co było dla mnie podwójną korzyścią. Czy jestem zadowolona?
Markę Rituals i tak bardzo lubię, dlatego zakup był kwestią czasu, a jego cena była wyjątkowo korzystna.
Krem ten mieści się w niewielkiej spłaszczonej tubce z miękkiego tworzywa o pojemności 50 ml. Tubka zakończona jest wąskim otworem, który umożliwi precyzyjną aplikację. Tubka zamykana jest plastikową nakrętką, całość jest połączeniem dwóch intensywnych kolorów. Taka sama szata graficzna jest na dołączonym kartoniku.
Oba te opakowania zawierają wszystkie niezbędne dla nas informacje, nie brakuje również składu kremu.
Warto zaznaczyć, że krem jest wegański, o przyjaznym dla skóry składzie, marka dba również o równowagę środowiska, wspiera przy tym związane z tym organizacje.
Jeśli chodzi o sam krem, jest on bardzo przyjemnej aksamitnej konsystencji, o równie przyjemnym zapachu. Dość bogata konsystencja na skórze sprawia wrażenie lekkiego kremu, który fantastycznie się aplikuje, rozprowadza i wchłania. Latem równie dobrze mógłby zastąpić krem pielęgnacyjny, przy chłodniejszej porze roku moja dojrzała i skłonna do przesuszenia skóra może już potrzebować czegoś więcej.
Krem ochronny do twarzy The Ritual of Karma SPF 50+ zapewnia doskonałą ochronę o szerokim zakresie, szybko się wchłania, jest również wodoodporny. Krem nawilżający zawiera kompleks Hydra-Boost, dzięki któremu koi odwodnioną i spragnioną nawilżenia skórę, przywracając jej jędrność i elastyczność. Nie pozostawia białych śladów, nie roluje się, daje matowe wykończenie. Zawiera silnie działającą mieszankę naturalnych antyoksydantów na bazie białej herbaty, witaminy E i kwiatu lotosu, także algi czerwone i mikroalgi, które w naturalny sposób zwiększają ochronę przeciwsłoneczną.
Fakt że chcesz pozostać przy nim na długo kochana, to dla mnie wystarczająca rekomendacja do tego, aby kupić ten krem sobie
OdpowiedzUsuńPolecam Agnieszko, będziesz zadowolona :)
UsuńOd dawna czytam pozytywne recenzje kosmetyków Ritulas. Myślę, że ten krem ochronny spisałby się dobrze na mojej twarzy.
OdpowiedzUsuńNa pewno będziesz zadowolona, polecam :)
Usuńlubię kosmetyki tej marki i chętnie bym wypróbowała ten krem
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam :)
UsuńBrzmi całkiem fajnie, ale kremy chyba wolę w słoiczkach - z takich tubek trudniej wycisnąć cały kosmetyk.
OdpowiedzUsuńWcale nie, zawsze jeszcze można przeciąć tubkę :)
UsuńZ Rituals regularnie kupuję piankę/żel do mycia ciała, jest rewelacyjny, wypróbowałam już wszystkie kolory, trudno mi powiedzieć, czy któryś lubię bardziej niż inne, może wiśniowy. Mam też krem do rąk, oraz balsam do ciała z drobinkami złota, są super, teraz czas na krem ochronny o którym piszesz.
OdpowiedzUsuń