Peeling enzymatyczny do twarzy. Thalgo, Softness Exfoliator


     Czas pożegnać już lato, choć wcale nie mamy na to ochoty. Dla mnie mogłoby trwać nawet cały rok i jeszcze trochę. Niestety, nic z tego. Lato ucieka nam i nie chce zaczekać. Szukam jakichś plusów. Trudno znaleźć pocieszenie, do tego blednie opalenizna.. Co robić... Porządki w szafie... Porządki w pielęgnacji. Często piszę o pielęgnacji skóry, a zapomniałabym o peelingu, a bez tego nie ma mowy o prawidłowej pielęgnacji. Z ośrodka SPA gdzie byłam, przywiozłam sobie świetny zestaw do oczyszczania skóry twarzy. O mleczku i o toniku już pisałam, ale mam jeszcze peeling który chętnie używam. Jest to Softness Exfoliator, Thalgo do którego została dołączona silikonowa szczoteczka. Kto jest ciekaw jak się sprawuje, zapraszam  do czytania.

Puder opalizujący Dotyk Sło Thalgo


Wyjeżdżając nad morze, nie przyszło mi do głowy że będę potrzebować czegoś innego do podkreślania swojej opalenizny, jak zwykły róż. Przypomniały mi o tym częste wizyty w SPA, przy którym sobie pomieszkiwałam. Leżał sobie ten samotny brązerek w koszyczku i usilnie mnie wołał... Zainteresował, zapytałam o niego, pomacałam i kupiłam. Warto było czy nie warto, oto jest pytanie. Zapraszam do czytania moje miłe Panie. :) Chcę Wam przedstawić puder opalizujący do twarzy i dekoltu, marki Thalgo.

Demakijaż z Thalgo


Kiedyś myślałam że do oczyszczania twarzy wystarczy mi pierwszy lepszy kosmetyk który zmyje mi to wszystko co mam na twarzy i gotowe. Niektóre z nich oczyszczały moją skórę, ale też czyniły na niej szkody. Albo ją za bardzo wysuszały, albo też pozostawały masę niespodzianek. Doszłam do wniosku, że niestety ale w dobry demakijaż muszę też zainwestować. Drogeryjne kosmetyki najzwyczajniej mi nie służą. Biedronkowe tym bardziej. Apteczne, tylko niektóre. Postanowiłam szukać to co jest najlepsze do demakijażu mojej suchej i wrażliwej skóry. Dobre oczyszczenie skóry to podstawa pielęgnacji. 

Thalgo Płyn do usuwania wodoodpornego makijażu oczu i ust


Powracam wspomnieniami do pobytu nad morzem. Nie mając wielkiego wyboru, miałam szczęście mieszkać w ośrodku SPA, gdzie na miejscu mogłam kupić coś dla swojej kapryśnej skóry. Na pierwszy ogień trafiłam na płyn do usuwania wodoodpornego makijażu oczu i ust, Thalgo. Ostatnio rzadko kupowałam tego rodzaju kosmetyki, wystarczało mi mleczko olejek czy płyn micelarny. Tym razem trafiłam na to dwufazowe cudo które używam już prawie trzy tygodnie. Prosiłyście mnie o recenzję, myślę że mogę o nim już co nieco napisać.

Pamiątki ze SPA


Wszyscy lubimy pamiątki z wakacji, ale nasza skóra też wymaga dopieszczenia. Ponieważ moja skóra nie przyjmuje wszystkiego jak leci, muszę jej dogadzać. Składniki które posiadają kosmetyki Thalgo, są przez nią szczególnie uwielbiane. Dziś zauważyłam dość niepozorne pudełeczko, postanowiłam mu się przyjrzeć bliżej.

Nowe nadmorskie nabytki


Dziś będzie krótko, bo tylko o zakupach. Trzeba było uzupełnić znów kosmetyczkę dlatego wybrałam się do spa i sprawiałam płyn dwufazowy do demakijażu oczu i ust-Waterproff Make-Up Remover Eyes And Lips, Thalgo. Wybaczcie zdjęcia, tło niczego sobie ale aparat się zbuntował, baterie padły i został mi smartfon. Przy najbliższej okazji poprawię. :)

Nadmorski haul zakupowy


Nadeszła wiekopomna chwila... kiedy trzeba było wydać pierwszą zarobioną nad morzem kasę. A potrzeby są ogromne. Bardzo ogromne, tak ogromne że powinnam pracować w trybie turbo, żeby nadążyć choć częściowo za swoimi potrzebami. Ale nie ma co narzekać. Część swoich marzeniochciejstw spełniłam, z czego micha się cieszy. 

Miesiąc z maseczkami, dziś Thalgo: Wrinkle Control Eye Patch Mask

Pamiętam, to już było kiedyś ale spojrzałam na tamtą recenzję i nie spodobała mi się. Była to recenzja, a właściwie nie recenzja a powierzchowny opis początkującej blogerki. Nie znajdziecie już go bo wykasowałam, a że został mi jeszcze jeden komplet płatków pod oczy więc postanowiłam napisać recenzję ponownie. Kiedyś wygrałam mały zestaw miniaturek i między innymi też płatki pod oczy Wrinkle Control Eye Patch Mask firmy Thalgo.


Płatki są zamknięte w małej saszetce z folii metalowej. Na opakowaniu jest prosta szata graficzna, jak zawsze logo, krótkie informacje o firmie, nazwa produktu, instrukcja obrazkowa
jak i skład maseczki.




Są to fliselinowe płatki, ułożone w plastykowym przezroczystym pojemniczku, rozdzielone przezroczystym segregatorkiem z grubej, dziurkowanej folii. Niestety, tym razem pospieszyłam się z otwarciem i nałożeniem płatków, więc zdjęcie będzie nie za dobrej jakości.
Nie udało się zrobić poprawnie zdjęć samych płatków i przezroczystych elementów. Jedno zdjęcie wyciągnięte z poprzedniego postu, pozostałe też nie najlepszej jakości za co przepraszam.


Jak widać były nasączone przezroczystym płynem który szybko wsiąknął w skórę i po użyciu, wyschnięte na wiór.


Parę słów od producenta: Maseczka bogata jest w morskie składniki aktywne co pozwala nam na błyskawiczną kurację przeciwzmarszczkowo -wygładzającą i przywraca młodzieńcze spojrzenie
w 10 minut.  
W skład maseczki wchodzą:

Liftline: Białko pszeniczne, które ma zdolność tworzenia cienkiego filmu na skórze modelującego 
i rzeźbiącego owal twarzy. Daje efekt napinający i wygładzający. Redukuje szorstkość skóry 
i poprawia mechanizmy obronne.
mukopolisacharydy: pozyskane z alg morskich zapewniają odpowiednie odżywienie, nawilżenie
i napięcie oraz pomagają spowolnić proces starzenia się skóry
alantoina: nawilża, wygładza, zmiękcza skórę, ma działanie przeciwzapalne, łagodzi podrażnienia.


Maseczka doskonale się sprawdza przed wyjściem, dając natychmiastowe i trwałe efekty. 

Skład z parabenami jednak zachęcający nie jest, jest ich tu aż 4. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi, teraz bardziej. No ale czego się nie robi dla uwodzicielskiego spojrzenia. Został mi ten komplet więc nie może się zmarnować. Poświęciłam się dla nauki.



Nałożyłam płatki na skórę pod oczami i trzymałam tym razem dłużej niż 10minut. Płatki bardzo łatwo się aplikuje i wygodnie trzyma na skórze. Nie odklejają się od niej i można wykonywać w tym czasie swoje czynności.


Trzymałam tym razem do oporu, ile skóra wciągała substancji z płatków, a ciągnęła jak smok 
aż pół godziny. Płatki z początku ładnie przylegały, przyklejone tą substancją  do skóry, z czasem jak wysychały zaczęły się odklejać.
Jakie jest moje zdanie o nim? Płatki przez cały ten czas dostarczały mojej skórze wszystkie swoje dobroczynne składniki. Skóra w tym czasie została nawilżona i odżywiona, maseczka ją również wygładziła. Przez cały ten czas co trzymałam płatki na skórze, czułam na niej lekki i przyjemny chłód. Zdjęć skóry po zabiegu już nie zdążyłam zrobić, po prostu spieszyłam się i zapomniałam.  Skóra pod oczami była nawilżona i wygładzona przez resztę dnia i mimo że zmarszczki nie zniknęły jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki to nie rzucały się w oczy. Działanie przeciwzmarszczkowe jest długofalowe i niestety jedna maseczka nam ich nie ujmie.Maseczka za tą cenę cudów nie czyni. Nawilża, poprawia mikrokrążenie w skórze i poprawia jej wygląd na jakiś czas. Maseczka nie należy do tanich. Można ją kupić w komplecie 10x2 w cenie około 140zł 
w gabinetach kosmetycznych i sklepach internetowych, także na strawberrynet.com

Myślę że taki sam efekt sprawiła mi maseczka Beauty&Face którą niedawno testowałam. Tamtą maseczkę można kupić dużo taniej. Za tą cenę oczekiwałabym lepszego składu, chodzi tu 
o parabeny. 

Mimo to nie chcę jej skreślać, jeśli komuś nie przeszkadza cena i parabeny, i chce osiągnąć ładne spojrzenie w 10minut polecam tą maseczkę. 

Dziś jako bardziej świadoma składu i po porównaniu do poprzedniej Beauty&Face, oceniam ją na 3+/5

Lubicie algi na swojej skórze? moja je uwielbia. :)

Październik miesiącem maseczek - Thalgo, Freshnes Exfoliator

Zacznę od maseczki którą mam już długo bo kilka miesięcy. Którą wygrałam w konkursie na Fb. Stoi sobie dzielnie w łazience, używana średnio raz w tygodniu. Nie wiem czy to można nazwać maseczką, jest to złuszczający krem: Freshnes Exfoliator. O maseczce pisałam już wcześniej, 
ale patrząc z perspektywy czasu było to raczej krótkie zapoznanie niż recenzja. 
Były to początki mojego blogowania. Kto jest ciekaw dokładniejszej recenzji, zapraszam do czytania.  


Maseczka zamknięta jest w plastikowej tubce o pojemności 30ml, zakręcana niebieską nakrętką. To był zestaw miniaturek, pełnowymiarowe opakowanie zawiera 50ml.
Miniaturki otrzymałam w kopercie, bez kartonika na którym pewnie było więcej informacji.
Na tubeczce jest logo i informacje o firmie, pojemność, symbole, kod produkcji, data ważności
i ważny skład INCI.


Maseczka czyli żel złuszczający ma przyjemny mentolowy zapach który nie każdemu może odpowiadać, ale w moim przypadku jestem zadowolona. Sprawia uczucie odprężenia i świeżości.

Konsystencja jest zwarta, kremowa i zawiera maleńkie, ledwo wyczuwalne drobinki które mimo swej wielkości doskonale spełniają swoją funkcję.



Producent zapewnia że: 
  • Łagodny, świeży, lekki krem złuszczający głęboko oczyszcza skórę, zmniejsza zanieczyszczenia, które osłabiają i poszarzają cerę. 
  • Zawiera przeciwutleniający ekstrakt z grejpfruta, który dodaje skórze energii oraz ją oczyszcza.
  • Ma przyjemny mentolowy zapach. 
  • Skóra staje się gładka, promienna, odświeżona.
  • Odpowiedni jest do skóry tłustej, mieszanej, suchej, normalnej, trądzikowej w każdym wieku.
  • Nie zawiera parabenów.  
Sposób użycia: Stosuje się jak peeling. Nakładamy palcami na oczyszczoną twarz, rozcieramy palcami i lekko masując, zmywamy twarz letnią wodą.


Moje wrażenia i wnioski: Maseczkę stosuję raz w tygodniu. Moja skóra jest sucha i wrażliwa, nie widzę potrzeby używania jej częściej. Jak wspominałam o zapachu jest świeży, mentolowy który działa na skórę orzeźwiająco. Zgadzam się że skóra jest po niej wygładzona, odświeżona, promienna. Małe rumieńce też są. :) Jest przeznaczona do każdego rodzaju skóry.
Na swoim przykładzie sprawdziłam że maseczka nie podrażnia, nie uczula i nie wysusza nawet tak wrażliwej skóry jak moja. Na mojej skórze nie ma jakichś dużych zanieczyszczeń więc nie wiem jak maseczka zachowa się w tym przypadku. Nie wiem czy mogę ją polecić osobom ze skórą tłustą z dużymi zmianami. Na pewno jednak mogę ją polecić osobom ze skórą taką jak moja.

Cena nie należy do przystępnych, za 50ml płacimy około 90zł, kupić możemy w salonach kosmetycznych oraz sklepach internetowych.

Jestem ciekawa Waszych opinii i ulubionych maseczek.

Pozdrawiam i życzę miłego weekendu! :)

THALGO - Freshnes Exfoliator - maseczka peelingująca do twarzy

Dziś przedstawiam peeling eksfoliator do cery normalnej i mieszanej firmy Thalgo który otrzymałam w konkursowym zestawie.

Eksfoliator czyli maseczkę peelingującą mamy w poręcznej, półprzezroczystej tubeczce o pojemności 50ml.
Patrząc pod światłem jest widoczna zawartość jaka nam została w tubce.

Obietnica producenta:
Thalgo Freshness Exfoliator -Biały krem zawiera idealnie równe mikro-granulki, które dokładnie usuwają wszelkie zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka.
Zawarty w preparacie mentol w przyjemny sposób odświeża skórę.
Wolna od zanieczyszczeń skóra jest czysta, świeża i promienna i jedwabiście gładka.
Produkt jest uniwersalny, może być stosowany w każdym wieku.
Przeznaczony do skóry:  tłustej, mieszanej, suchej,normalnej i trądzikowej.
Działanie: złuszczające i oczyszczające.
Na tubce występuje zapewnienie że w maseczce nie występują parabeny.
Sposób użycia:
Porcję kosmetyku należy nałożyć na oczyszczoną skórę twarzy i następnie wykonać masaż kolistymi ruchami palców. Po tym wszystkim dokładnie spłukujemy letnią wodą.

Moje zdanie o maseczce:


Maseczka peelingująca występuje w delikatnym kremie z mikrogranulkami które podczas masowania skóry wywołuje uczucie głębokiego odświeżenia.
Czuje się jak skóra oddycha i jakby uwalnia się od ciężaru zanieczyszczeń.
Po delikatnym masażu i spłukaniu wodą, skóra twarzy jest wyraźnie odświeżona, oczyszczona, wygładzona i promienna jak obiecuje producent.
To moje odczucie, mam skórę suchą i wrażliwą bez zaskórników, potrafi czasem się buntować wysypem niespodzianek na twarzy.
Zapewniam że nie ma tu żadnego ściemniania, zestaw kosmetyków jest wygrany w konkursie ale nie ma to znaczenia w mojej opinii. Efekt jest widoczny, kosmetyk wydajny i nie podrażnia skóry.
Jedyny minus dla mnie to cena bo ok. 90zł ale czego się nie poświęci dla urody. Od czasu do czasu na pewno warto. Można znaleźć ją TU czy w wybranych zakładach kosmetycznych.
Można też poszukać na strawberry.net czy allegro za niższą cenę.
Pewnie będę do niej wracać, polubiłyśmy się.

A jakie maseczki Wy lubicie?

Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny i komentarze. :)


THALGO - Creme oxygene - Defense 3

Nie wiem czy pamiętacie, niedawno wygrałam zestaw miniaturek pielęgnacyjnych Thalgo
Płatki pod oczy już opisałam, płyn micelarny też, został krem i maseczka.
Dziś będzie recenzja kremu z linii Oxygen Anti Pollution - Creme oxygene - Defense 3

Obietnice producenta:  
Witalność i potrójna ochrona. Biały krem o konsystencji fluidu zapewnia potrójną ochronę antyrodnikową (anty - OCN), nawilża, dotlenia skórę, wyrównuje karnację cery oraz zabezpiecza przed niekorzystnym działaniem promieniowania UVA i UVB.
Aktywne składniki: kompleks O2 Protect - przeciw wolnym rodnikom, chroni i zabezpiecza skórę; czynnik neutralizujący wolne rodniki RNS (reaktywne formy azotu) - chroni komórki skóry przed nieodwracalnymi uszkodzeniami, zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry
W skład kremu wchodzą algi które zaopatrują naszą skórę w witaminy, aminokwasy, elementy śladowe, proteiny i składniki mineralne, przez co regenerują tkanki i komórki, zapewniają prawidłowe nawilżenie.
Producent zapewnia też że krem nie zawiera prarabenów, oleju mineralnego, glikolu propylenowego, GMO
Krem występuje w wersjach: do cery tłustej, suchej, mieszanej, normalnej, odwodnionej, wrażliwej.



Moja opinia: 
Krem otrzymałam jako miniaturkę w błękitnej, półprzezroczystej, poręcznej tubeczce 30ml. 
Pod światłem widać poziom jego zawartości. 
Zapach jest pełen świeżości, jakby lekkiego morskiego wiatru, po chwili jednak znika. 
Krem ma konsystencję lekką, pół żelową. Smarując nim twarz, czuje się jakby skóra łapczywie go piła. Jest wrażenie świeżości i super nawilżenia i nie ma żadnego zapychania ani wrażenia jakiegoś ciężaru. Doskonale współpracuje z makijażem. Jest widoczny efekt odżywienia i rozświetlenia.
Liczę że pomoże przeciwstawić się kolejnym zmarszczkom i o to tu chodzi. Nie łudźmy się że podziała jak skalpel czy botox, to tylko krem.
Nie wiem jak jest z ochroną bo i tak stosuję filtry LRP  ale przyjmijmy że w pewnym stopniu chroni.
Moja sucha i wrażliwa cera przyjmuje ten krem bez żadnych zbędnych niespodzianek co w przypadku niektórych kosmetyków nie należy do rzadkości. 
Można kupić go np. TU lub w niektórych gabinetach kosmetycznych. Cena ok.145 zł może wydawać się kosmiczna ale wolę wydać więcej na dobry kosmetyk czy skutki kończące się u dermatologa i co za tym idzie w aptece.

Po ok 3 miesiącach, nie zauważyłam znaczących zmian po używaniu tego  kremu oprócz nawilżenia. Co do zmarszczek, żadnych zmian. Może moja skóra za sucha na ten krem.
Oceniam 4/6

A teraz coś dla Was. :) Rano ujrzałam tu magiczną, okrągłą liczbę obserwatorów 100
Bez Was by nie było tak pięknie i BARDZO, BARDZO DZIĘKUJĘ! :)) że jesteście ze mną.
Wkrótce przygotuję dla Was z tej okazji nowe rozdanie. :)

Pozdrawiam serdecznie! :)

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.