Power Cream + 100% Vit C AA2G Clarena, po miesiącu stosowania


      Mamy już prawie zimę, chociaż na razie tylko w kalendarzu. Niestety, ale nasza skóra już nawet przy takich warunkach wariuje. Z jednej strony wiatr, deszcz i zimno, z drugiej strony powietrze suche od kaloryferów. Wstajemy, kiedy jeszcze ciemno, wracamy do domu, kiedy już jest ciemno, w pracy klimatyzacja, za oknem nie wiadomo co. A gdzie się podziało słońce? Człowiek popada w depresję, a jak ma nie zwariować skóra, która robi się szara, smutna i kapryśna. Przydałoby się coś, co poprawiłoby nam humor, naszej skórze również potrzeba coś na pocieszenie,  jakiś zamiennik słońca, trochę witamin, zwłaszcza uodparniająca witamina C.
Czy jest możliwy krem z aktywną witaminą C? A jednak znalazłam taki krem, gdzie witamina C jest aktywna. Taki krem, akurat właśnie na tą porę roku Power Cream + 100% Vit C AA2G proponuje nam Clarena, nasza polska firma spod Wrocławia, w której miałam okazję być ugoszczona. Na koniec wizyty zostałam dodatkowo obdarowana przez gospodarzy... koszem owoców? Nie, zamiast kosza owoców otrzymałam właśnie ten krem. Zabrałam się od razu do jego testowania, odstawiając poprzedni, nieco zbyt lekki na tą porę roku. Krem ten stosuję już ponad miesiąc, nie trzy, ale ciągle otrzymuję pytania na jego temat, dlatego postanowiłam co nieco o nim napisać.

Pierwsze zdjęcia robiłam u Ani, mojej młodszej córki gdzie krem zaczynałam testować. Późniejsze zdjęcia robiłam już u siebie w domu, dlatego mogą się nieco różnić.  Kolorowy kartonik, w którym otrzymałam krem przedstawia przydatne informacje ale też pozytywnie nastraja.


Marka pomyślała o swoich klientkach, zaopatrując krem w szpatułkę, dzięki której można zachować higienę. Przypominam tylko, że jeśli nie chcemy mieć na skórze niespodzianek szpatułkę również się utrzymuje w czystości.


 Wszystko otrzymujemy maksymalnie zabezpieczone przed wścibskimi paluchami... Ale zaraz, zaraz... Z kremem jeszcze coś jest. Mała 1,5ml ampułka... Do czego to i co się z tym robi? 

 

  
 Ta mała (1,5ml) ampułka zawiera kwas L-askorbinowy, czyli AA2G™
wykazujący swoją aktywność aż w stu procentach!
  
Żeby wszystko było jasne, producent dołączył do opakowania instrukcję. Teraz już wiemy, że ampułkę należy delikatnie przełamać (nie dusić w palcach!) i wlać do słoiczka z kremem, jednocześnie mieszając. Nie należy jednak używać do tego łyżki, czy innych metalowych narzędzi.

Bazę dla zawartości, którą dodajemy z ampułki, czyli aktywnej formy kwasu L-askorbinowego stanowi puszystej konsystencji krem o kolorze śmietankowym. Odłamujemy tą ampułkę, wlewamy do kremu całą tą zawartość, po czym to wszystko delikatnie i dokładnie mieszamy.


Po zmieszaniu z zawartością ampułki krem nabiera cieplejszego, kremowego koloru jak po dodaniu kilku kropli soku pomarańczowego. Konsystencja jest równie puszysta, może nieco lżejsza, ale po posmarowaniu zostawia jednak lekką ochronną warstewkę, co moja sucha skóra tak uwielbia.


Zapach kremu po zmieszaniu nijak nie przypomina zapachu cytrusów ale jest równie przyjemny, subtelny. Chwilę po rozsmarowaniu nie czuje się go już na skórze.. Krem lekko się rozsmarowuje, przyjemnie wklepuje w skórę, po czym wnika w skórę pozostawiając tą subtelną, ochronną warstwę. Wybaczcie, że się powtarzam, ale bez tego wspomnianego filmu krem nie ma dla mnie żadnej wartości... Film musi być.

Krem z aktywną witaminą C stworzony został dla cery ziemistej, pozbawionej witalności. Dopiero kiedy wymieszamy zawartość ampułki z kremem bazowym, dopiero jest aktywowana zawarta w niej witamina C. Dodatkowo, dodany do kremu ekstrakt z jedwabiu chroni przed negatywnym wpływem czynników zewnętrznych.

AA2G™ - glukozyd kwasu askorbinowego - stabilna forma witamina C zgodnie z najnowszym osiągnięciem biotechnologii została zabezpieczona przed rozkładem cząsteczką glukozy.
Ponadto badania potwierdzają, że AA2G™: 
  • redukuje zmarszczki o 74,6% w 3 miesiące
  • redukuje szorstkość skóry o 45% w 6 tygodni
  • rozjaśnia przebarwienia o 7,7% w 3 miesiące



Jak wspominałam na początku, krem Power Cream + 100% Vit C AA2G  stosuję ponad miesiąc, dlatego jeszcze nie mogę zapewnić o tym, czy jest on w stu procentach skuteczny. Nie napiszę też jak krem działa na moje zmarszczki, bo są nadal, nie odczekałam przepisowych trzech miesięcy, ale wszystko przed nami. Nie zniknęło też moje spore jedno przebarwienie, pewnie się go też szybko nie pozbędę, ale poczekamy. Nie minęło też przepisowe sześć tygodni, jednak tu jest ślad, ponieważ cera nabrała gładkości, zbieram mnóstwo komplementów. Patrząc się we własne odbicie uśmiecha się moja buzia do radośnie rozświetlonej skóry, która zaczyna wyglądać tak jak sobie tego życzę, jak oczekuję. Moja cera jest wygładzona, rozświetlona i bardzo dobrze nawilżona. Rano, kiedy się budzę twarz wygląda na wypoczętą, wieczorem kiedy zmywam makijaż, skóra nie jest wysuszona. Swoją skórę dodatkowo zabezpieczam filtrem 50+, czego wymaga używanie kremu z witaminą C. Wewnątrz czuję się młoda, dlaczego nie ma być to widoczne na zewnątrz. Oczywiste jest też, że krem mnie nie podrażnił ani nie uczulił, że przyjemnością jest też jego aplikacja. Stosuję go dwa razy dziennie i widzę, że zostało go jeszcze ponad połowa. Jest to mój ulubiony krem, dlatego chętnie sięgnę po następne opakowanie.
 Cena 110zł jak na taką zawartość i działanie na moją skórę nie jest wygórowana, krem chętnie i Wam polecę, bo warto inwestować w wygląd swojej cery.

Krem ten można kupić w perfumeriach Douglas, dostępny jest również na stronie sklepu marki Clarena.

To tyle, jeśli chodzi o działanie tego kremu po miesiącu, jednak na pełne efekty musimy jeszcze poczekać. Stosując ten krem, warto pamiętać o dodatkowej ochronie skóry przed promieniowaniem UV. 

 Bardzo dziękuję za możliwość przetestowania tego kremu, nie wpłynęło to jednak na moją opinię.

..
Lubicie kremy tego rodzaju? :)
Pozdrawiam!

Komentarze

Jeśli podoba Ci się moja twórczość, będzie mi bardzo miło, jeśli postawisz kawę 🙂

Postaw mi kawę na buycoffee.to

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.