Czekoladowe zauroczenie Chocolate Soleil Too Faced


        Kiedy brakuje słońca nic nie jest takie jak dawniej. Brakuje energii, chęci, witaminy D, brakuje kolorów także na twarzy.  Kolory chce się mieć cały rok, chce się też wymodelować buźkę. Każda z nas ma coś do tego ulubionego, ja jestem fanką czekolady. Dosłownie i w przenośni. Uwielbiam czekoladę Lindta, a od niedawna zakochałam się w pudrze brązującym Chocolate Soleil Matte Too Faced. Widząc kosmetyki marki Too Faced, można już się zakochać w samym opakowaniu, ale jak wiadomo nie tylko to jest ważne...


Opakowanie tego pudru wygląda na solidne, ale że mam go od niedawna, nie jestem pewna jak będzie później. Jedno wiem na pewno. Zawsze dbam o swoje kosmetyki i jak mogę najbardziej, staram się zapobiegać zniszczeniu. Jak to jednak będzie na dłuższą metę, okaże się później.


Na razie pozostaje mi się cieszyć. Przyjemny wygląd sprawia też zamknięcie w kształcie serduszka. Pierwszy raz biorąc do ręki obawiałam się, że coś zepsuję. Udało się, zamknięcie nie sprawia mi problemów.



Miłe wrażenie sprawia też wnętrze opakowania. Lusterko, przepiękne wykończenie, cudownie aksamitna konsystencja i zapach czekolady sprawiają, że najchętniej bym nie zamykała opakowania.


Puder brązujący Too Faced Chocolate Soleil łączy naturalny, terapeutyczny efekt pudru z prawdziwego kakao ze swoimi autorskimi pigmentami brązującymi, tworząc niezwykły matowy bronzer, który neutralizuje zaczerwienienie, wyrównuje oraz podkreśla wszystkie tony skóry. Cera pozostaje z bezbłędnym wykończeniem, wspaniałym blaskiem i delikatnie słodkim zapachem.


Zwracam uwagę na skład kosmetyków pielęgnacyjnych, w kosmetykach pielęgnacyjnych przymykam już nie jestem aż tak dociekliwa.  Ważne, żeby nie uczulił i był użyteczny.


Odcień mojego pudru to medium, najjaśniejszy odcień mógłby być niewidoczny na mojej skórze. Jest dobrze napigmentowany i wystarczy niewielka ilość, żeby podkreślić policzki czy wymodelować kształty twarzy. Trzeba się naprawdę postarać, żeby zrobić nim sobie krzywdę. Zapach czekolady wyczuwam jeszcze jakiś czas po użyciu pudru. Na szczęście zapach nie spowodował alergii.


Sam podkład, bez pudru, poniżej już po nałożeniu pudru.


Tak samo jak nakładanie nie sprawia problemów, tak samo wygląda z makijażem, który trzyma się cały dzień. Puder jak nazwa wskazuje jest matowy. Nie zauważa się w nim żadnych drobinek, widoczne jest natomiast bardzo subtelne rozświetlenie. Na co dzień nie stosuję żadnej bazy ani innych utrwalaczy. Z której strony by nie patrzeć, jak na razie jestem zachwycona tym pudrem. Cieszę się też, że marka nie testuje na zwierzętach. 


Wszystkie kosmetyki Too Faced dostępne są w perfumeriach Sephora. Można trafić na fajne promocje. Które kosmetyki tej marki sobie cenicie? 

Komu przeszkadzał ten czas letni?

Życzę dużo słońca!

Komentarze

  1. Oh Kochana cóż za produkt, rewelacja ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. też mam ten bronzer, uwielbiam go, zresztą jak wszystkie inne produkty Too Faced, których jestem wielką fanką!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj muszę pomacać. Dużo dobrego słyszałam o tym kosmetyku, ale nie używałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dorotko odcien tego bronzera idealnie do Ciebie pasuje <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja uwielbiam ich palety, a ten puder mam w wersji mini i też sobie chwalę.

    OdpowiedzUsuń
  6. oh jaki on piękny! zarówno opakowanie mnie urzekło jak i jego zawartość! :) wspaniały naprawdę <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny ma odcień, ślicznie wygląda na Twojej skórze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajnie wygląda na skórze i ogólnie bardzo mi się podoba :). Choć ich jedna paletka w sumie mnie rozczarowała i po inne produkty jakoś już nie sięgałam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Opakowanie jest piękne jednak sam odcień dla mnie zdecydowanie za ciemny

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ładnie prezentuje się ten puder na twarzy :) I Co za makijaż ! Super !

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam ale oddałam bo już w opakowaniu widziałam ze dla mnie za ciemny ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Not too serious blog21 listopada 2018 23:12

    Jest cudowny - dostałam jego miniaturę w Sephora Boxie i jestem nim oczarowana! Na pewno kupię pełne opakowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kupiłabym go dla samego opakowania. Jest urocze <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten kosmetyk wygląda tak pięknie, że aż chce się go mieć :) Ma też bardzo ładny odcień, myślę, że polubiłabym się z nim :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Opakowanie jest przecudowne <3 Może Mikołaj mi go przyniesie w tym roku :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo podoba mi się ten odcień na Twojej skórze. Ładnie wygląda również opakowanie. Bardzo fajne ujęcie z kotkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Efekt bardzo ładny :) Na hasło czekolada już mi się buzia uśmiecha :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeju jeju, chcę taki! Mój Mąż wczoraj zapytał mnie z uśmiechem, kiedy wydam swój pierwszy tomik z wishlistą prezentów świątecznych, hah! Coś mi się wydaje, że ten bronzer do tej listy dopisuję :) Pięknie tu :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Szkoda że obecnie nie mam takiego dobrego pudru brązującego. Brakuje mi słońca i moja cera bywa blada niezdrowo.

    OdpowiedzUsuń
  20. z tej marki nie mam jeszcze nic. Choc marzy mi się mascara :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękny jest! Te opakowanie....te wnętrze! mega <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

☆ Jest mi bardzo miło, kiedy odwiedzasz to miejsce i zostawiasz swój ślad. Jednak pamiętaj!

☆ KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE NIEOPŁACONE LINKI, LINKI DO ADRESÓW BLOGA LUB REKLAMY NIE SĄ AKCEPTOWANE I TRAFIAJĄ DO SPAMU!

☆ Nie widzisz swojego komentarza? Prawdopodobnie pozostawiłaś w nim nieopłacony link. Zgodnie z obietnicą trafił do spamu. Szanuj cudzą pracę! Mam alergię na cwaniactwo.
☆ Zanim napiszesz komentarz, poświęć chwilę i przeczytaj cały post. Chyba, że lubisz się kompromitować.

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.