YSL Libre Flower & Flames
Zapachy kwiatowe wpisane są w mój perfumeryjny życiorys jak linie papilarne i nic z tym już nie zrobię. Jak przystało na porę roku, zapragnęłam coś jednak mocniejszego. Mój wybór padł na YSL Libre Flower & Flames. Jest to zapach wybrany w ciemno, bo nie zdążyłam go wcześniej poznać. Miałam okazję poznać jedynie klasyczne Libre, i chociaż przepadłam, moja przekorna natura sięgnęła właśnie po coś nieznanego, po kolejne kwiaty.
Nie czytam opinii, niewiele do mnie mówią. Zapach na innej skórze nie musi być taki sam. Zależy to od różnych czynników jak na przykład rodzaj, stopień nawilżenia skóry, jej odczyn pH, naturalny zapach, temperatura. Na zapach naszych perfum mogą mieć wpływ także inne użyte w tym samym czasie kosmetyki. Po prostu zaryzykowałam, czego nie żałuję. Podobała mi się klasyczna wersja Libre, wiedziałam, że i ten będzie mi bliski.
Od samego początku ujął mnie elegancki flakon przedstawiający małe dzieło sztuki. Zdobiące ikoniczne logo YSL oraz złocone detale w ognistych klimatach złotego piasku wyrażają symbol luksusu, kobiecej siły, także autentyczności.
Dodatkowo dołączony kartonik ozdobiony grafiką w złoconych barwach był ofoliowany, co daje poczucie pewności zabezpieczenia przed przypadkowym otwarciem.
Nuty głowy: bergamotka, lawenda
Nuty serca: lawenda Diva, lilia pustynna, absolut kwiatu pomarańczy, tuberoza, kwiat palmy, kokos
Nuty bazy: wanilia bourbon, ambra, piżmo.
YSL LIBRE Flowers & Flames to zapach dla kobiet pewnych siebie, swojej indywidualności, ceniących sobie odważne, wyraziste zapachy.
Wybierając Libre Flowers & Flames YSL nie myliłam się. Wiedziałam, że oprócz ulubionych kwiatowych nut zapachowych otrzymam coś mocniejszego, rozgrzewającego ten ponury jesienno zimowy klimat. Oprócz nieulotnej subtelności kwiatów otrzymuję tu czegoś mocniejszego, co pozostaje ze mną i otula moje zmysły przez długie godziny. Nie lubię siedzieć w kącie i być niewidoczna. Lubię, kiedy zapach moich perfum dodaje mocy, energii jest wyczuwalny przez otoczenie, chwalony, uwielbiam też, kiedy sama go czuję na sobie. Ciekawa jestem, czy go znacie.
Pozdrowienia! ☀️
Chętnie sprawdziłabym,, jak ten zapach skomponował by się z moją skórą.
OdpowiedzUsuńFlakonik wygląda wytwornie, uwielbiam połączenie złota z czernią. Zapach musi być nieziemski 🥰
OdpowiedzUsuńMam wielkiego hopla na punkcie zapachów. Przeważnie sięgam po te lżejsze zapachy niezależnie od pory roku. Flakonik naprawdę cudowny :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaje, chciałabym kiedyś przetestować go na sobie. Ma w sobie coś zachęcającego, na pewno to nie tylko samo opakowanie, wygląd ...
OdpowiedzUsuńTeż lubię ten zapach :)
OdpowiedzUsuńMuszę pójść do Douglasa i powąchać, zachęciłaś mnie skutecznie, a też chcę coś zmienić na zimę w moich perfumach
OdpowiedzUsuń