Siwe włosy - jak o nie dbać?




                 Siwe włosy coraz częściej stają się symbolem dojrzałego piękna i pewności siebie. Coraz więcej kobiet, także i ja, świadomie rezygnuje z farbowania, pokazując swoje naturalne srebrne pasemka i to w pełnej klasie. Jednak aby siwe pasma wyglądały elegancko, a nie matowo czy sucho, potrzebują szczególnej pielęgnacji. Brak melaniny zmienia ich strukturę, co sprawia, że szybciej tracą blask. Jak więc o nie dbać, by podkreślić ich wyjątkowy urok?

Potrzeby siwych włosów

Siwienie to nie tylko zmiana koloru, ale również zmiana budowy włosa. Włosy pozbawione są melanocytów, które nadają pigment, mają także mniej lipidów, przez co stają się bardziej porowate, suche, często się kruszą

i łamią. Siwe włosy są też często sztywniejsze, przez co mogą sterczeć na wszystkie strony. Mogą też reagować inaczej na kosmetyki, a ich powierzchnia szybciej się wysusza. To właśnie dlatego tak ważna jest pielęgnacja, która nie tylko nawilża, ale także odżywia i wygładza i nadaje włosom blask.




Łagodne mycie

Po szampon na siwe włosy powinno się sięgać w zależności od potrzeb. Możesz włosy myć codziennie, co drugi dzień, w zależności  od potrzeb. Do włosów siwych najlepiej stosować łagodny szampon, który nie naruszy równowagi pH skóry głowy i nie osłabi już i tak osłabionych, dojrzałych włosów. Dobrze się tu sprawdzą szampony do włosów suchych i zniszczonych. Najlepsze  będą szampony o łagodnym składzie, bez silnych detergentów (np. SLS, SLES), które mogłyby nadmiernie wysuszać włosy. Dobrym wyborem są w tym przypadku formuły z pantenolem, gliceryną, aloesem lub wyciągiem z owsa. Jeśli włosy mają tendencję do żółknięcia, warto raz w tygodniu włączyć szampon neutralizujący ciepłe tony i przywraca chłodny, szlachetny odcień.

Odżywianie i regeneracja

Włosom siwym nie służą proteiny. Zbyt często stosowane produkty zawierające proteiny mleka lub jedwabiu może je dodatkowo wysuszyć. Zdecydowanie lepiej jest wprowadzić proteiny w formie maski raz na jakiś czas, natomiast odżywki stosowane na co dzień niech zadbają o ich nawilżenie i wygładzenie.

Oprócz standardowych odżywek nakładanych po myciu warto na włosy siwe nakładać maski, szczególnie naturalne maski nawilżające z awokado, miodem i gliceryną. Dobrze sprawdzą się również typowo odżywcze maski do włosów, np. maska z bananem, która zregeneruje włosy, nada im blasku i wygładzi. Siwe włosy bardzo dobrze reagują na bogate, ale lekkie odżywki jak również maski.

Włosy siwe lubią olejowanie, dzięki czemu odzyskują blask oraz nawilżenie. Pamiętaj jednak, żeby wybierać raczej lekkie oleje, takie jak olej z pestek winogron, olej arganowy, olej kokosowy, migdałowy, olej marula oraz olej jojoba. Wzmacniają one osłabioną strukturę włosa, nadają im elastyczność, a także zapobiegają łamaniu się włosów.



Olejowanie siwych włosów wykonuje się tak samo, jak w przypadku każdego innego rodzaju włosów. Najlepiej przeprowadzić ten zabieg raz w tygodniu i nakładać wybrany olej na zwilżone pasma. Ponieważ siwe włosy są z reguły suche, łamliwe i osłabione, dobrze jest zostawić olej na włosach przez 1 godzinę pod czepkiem lub ręcznikiem, a potem go spłukać. Trzymanie na noc może zbyt obciążyć suche kosmyki

Dodatkowo, kilka kropli serum silikonowego lub olejku na końcówki pomoże zamknąć łuski włosa i dodać im naturalnego połysku.

Walka z żółtym odcieniem

Żółknięcie siwych włosów to częsty problem, szczególnie u osób, które przebywają dużo na słońcu, korzystają z twardej wody lub przebywają blisko dymu papierosowego 

Oprócz stosowania szamponów neutralizujących, warto unikać tych czynników, latem nosić nakrycie głowy chroniące przed zbyt silnym promieniowaniem, używać mgiełek z filtrem UV. Można też stosować płukanki, które pomagają zachować czystość koloru.




Warto też:

  • unikać zbyt dużej ilości lakieru, pianek i suchych szamponów (mogą powodować matowość),
  • stosować spraye termoochronne przed użyciem prostownicy, lokówki lub suszarki,
  • wybierać produkty nabłyszczające w mgiełce, które optycznie wygładzają włosy.
  • unikać zbyt dużej ilości lakieru, pianek i suchych szamponów. Powodują one matowość włosów.

Pielęgnacja od wewnątrz


Nie da się ukryć, że zdrowe włosy zaczynają się od wewnątrz. Warto zadbać, aby nasza dieta była bogata w składniki wzmacniające cebulki, co wpływa na lepszą kondycję włosów, także siwych:
  • kwasy omega-3,
  • cynk, żelazo i selen,
  • witaminę E i biotynę,

Chyba wszyscy, że warto również pić dużo wody i zadbać o zdrowy sen, co jest skutecznym wsparciem dla naturalnego blasku.

Siwe włosy są oznaką dojrzałości i pewności siebie. Wymagają tylko świadomej, łagodnej pielęgnacji bez agresywnej chemii i nadmiaru kosmetyków. Odpowiednie pielęgnacja, regularne nawilżenie oraz ochrona przed słońcem sprawią, że srebrne pasma będą wyglądały elegancko, miękko i z połyskiem.  Takie włosy, przy tym pięknie  wystylizowane są prawdziwą ozdobą, nie kompromisem. Siwe włosy to nie koniec koloru, lecz początek nowego etapu pełnego luzu, spokoju i akceptacji. To świadomy wybór, który mówi więcej niż modne farby: „Jestem sobą i czuję się dobrze we własnej skórze.”

Niech więc pielęgnacja srebrnych włosów będzie nie tylko rutyną, ale małym rytuałem, chwilą dla siebie, zapachem ulubionej odżywki, miękkością włosów po umyciu. Bo elegancja nie zawsze kryje się w zmianie, czasem tkwi w tym, by z dumą pokazać to, co naturalne.


Pozdrowienia! ☀️

Co warto wiedzieć o silikonach, fakty i mity

 

           Silikony od lat budzą emocje w świecie kosmetyków. Jedni unikają ich jak ognia, inni nie wyobrażają sobie bez nich codziennej pielęgnacji. Prawda jak zwykle leży pośrodku. Dlatego też warto wiedzieć, czym naprawdę są silikony, jak działają i kiedy mogą być pożyteczne.


Czym są silikony?

Silikony to syntetyczne związki na bazie krzemu i tlenu. W kosmetykach najczęściej występują pod nazwami kończącymi się na - cone, - siloxane lub - conol (np. dimethicone, cyclopentasiloxane). Ich głównym zadaniem jest wygładzenie, zmiękczenie i ochrona powierzchni skóry lub włosów. To właśnie dzięki nim wiele kosmetyków ma przyjemną, aksamitną konsystencję i łatwo się rozprowadza.

Po co dodaje się je do kosmetyków?

  • Silikony tworzą na skórze lub włosach delikatny film, który zabezpiecza przed utratą wilgoci,
  • chronią przed czynnikami zewnętrznymi,
  • ułatwiają rozczesywanie włosów i zapobiega puszeniu,
  • nadają gładkość i jedwabiste wykończenie.

Warto więc oddzielić fakty od mitów i spojrzeć na silikony bez uprzedzeń.

Fakt: Silikony wygładzają i chronią

Tworzą one na powierzchni skóry lub włosów cienką, elastyczną warstwę ochronną, dzięki czemu emu:

  • włosy są mniej narażone na uszkodzenia podczas suszenia czy prostowania,
  • skóra traci mniej wody i staje się gładsza w dotyku,
  • kosmetyki łatwiej się rozprowadzają i mają aksamitne wykończenie.

Mit: Silikony "zapychają" skórę

To jeden z najczęstszych zarzutów, ale nieprawdziwy.

Silikony są chemicznie obojętne, nie wnikają w skórę i nie powodują zaskórników. Tworzą film, który można łatwo zmyć delikatnym środkiem myjącym.

Fakt: Nie wszystkie silikony są takie same

Nie są takie same. Są różne grupy silikonów

silikony lotne - np. cyclopentasiloxane, które szybko odparowują i nie pozostawiają ciężkiej warstwy,

silikony trwałe - np. dimethicone, które lepiej chronią i nadają gładkość, ale wymagają mycia szamponem.

Nie każdy typ będzie odpowiedni dla wszystkich, dlatego warto dopasować formułę do swoich włosów i skóry.

Mit: Silikony są szkodliwe

Nie ma dowodów, że silikony wpływają negatywnie na zdrowie. Nie uczulają, nie są toksyczne, nie działają drażniąco. Ich reputacja "szkodliwych” wynika głównie z nieporozumień i nadużyć marketingowych haseł o naturalnej pielęgnacji.

Fakt: Pomagają w pielęgnacji zniszczonych włosów

Na zniszczonych, suchych lub puszących się włosach potrafią działać jak plaster: wygładzają łuskę, dodają połysku i chronią przed kolejnymi uszkodzeniami. Nie naprawiają włosa od środka, ale poprawiają jego wygląd i kondycję na zewnątrz.

Mit: Silikony są „nienaturalne”, więc złe

Nie wszystko, co syntetyczne, jest szkodliwe. Silikony są bezpieczne, stabilne i przewidywalne w działaniu, dlatego też często stosuje się je również w produktach medycznych, np. w opatrunkach na blizny.

Fakt: Można je łatwo usunąć

Silikony lotne, które same odparowują z włosów po pewnym czasie:
  • Cyclopentasiloxane
  • Cyclomethicone

Te usuniesz przy użyciu wody 

  • Hydrolyzed wheat protein Hydroxypropyl polysiloxane
  • Lauryl methicone copolyol
  • Dimethicone copolyol
  • Silikony, które w nazwie mają występujący na początku człon PEG lub PPG

Silikony, których nie usunie sama woda, natomiast zrobi to łagodny szampon:
  • Dimethiconol 
  • Dimethicone 
  • Amodimethicone 
  • Phenyl trimethicone 
  • Beheonoxy dimethicone 

Do zmycia silikonów wystarczy łagodny szampon z delikatnymi detergentami. Nie trzeba używać agresywnych środków, o ile mycie jest regularne.


A do tych już jest potrzebny szampon zawierający silniejsze detergenty
 
  • Simethicone
  • Trimethicone
  • Trimethylsiloxysilicates
  • Trimethylsilylamodimethic

Silikony sprawdzą się szczególnie, kiedy chcesz ochronić 
  • włosy przed wysoką temperaturą (np. suszenie, prostowanie),
  • przy włosach zniszczonych i puszących się,
  • w bazach pod makijaż wygładzają i optycznie poprawiają strukturę skóry,
  • w produktach chroniących skórę przed wiatrem i mrozem.

Kiedy silikony mogą nie pasować?

Jeśli preferujesz pielęgnację naturalną lub mycie włosów bez użycia szamponu, silikony mogą nie współgrać z Twoją rutyną. U osób z cienkimi, łatwo obciążającymi się włosami, niektóre silikony mogą dawać efekt przyklapu, zwłaszcza jeśli nie są dobrze zmywane.

Podsumowując, silikony nie są wrogami pielęgnacji. To neutralne składniki, które jeśli są dobrze dobrane i prawidłowo stosowane, poprawiają wygląd włosów i skóry. Nie naprawiają zniszczeń od środka, ale potrafią skutecznie chronić i upiększać. Zamiast ich unikać, warto poznać rodzaje i wybierać kosmetyki świadomie. Czasem odrobina "chemii” naprawdę działa na naszą korzyść. 


Pozdrowienia! ☀️

Wodoodporny, lekki i trwały korektor Ultra Le Teint Chanel

 

           Z wiekiem korektor pod oczy i nie tylko pod oczy staje się coraz bardziej niezbędny, rosną  też wobec niego wymagania dojrzałej skóry. Chociaż poprzedni mój korektor nie miał nic do zarzucenia chciałam wypróbować jeszcze czegoś jeszcze innego. Poprzedni korektor był ze mną już dość długo, a jako kobieta potrzebuję czasami zmiany, dlatego  też tym razem wybrałam wodoodporny i trwały korektor Ultra Le Teint Chanel. Czy spełnia moje oczekiwania?

Zanim otworzymy produkt, warto zwrócić uwagę na eleganckie opakowanie, które swoją prostotą zachwyca już na początku. To nie jest sztuczne tworzywo tak częste w tego typu produktach ale podłużna prostokątna buteleczka z grubego szronionego szkła z napisem Chanel na froncie. Czarna, matowa nakrętka ozdobiona na szczycie logo zawiera aplikator zakończony miękką gąbeczką, co ułatwia precyzyjne nałożenie odpowiedniej ilości produktu.

Na spodzie opakowania przyklejona jest papierowa  etykieta zawierająca ważne informacje. Najwięcej ich jednak znajdziemy na dołączonym kartoniku, gdzie szata graficzna jest idealnie skomponowana z całością. Znajdziemy tam informacje na temat producenta, marketingowe obietnice, oznaczenia dotyczące terminu przydatności, a także pełen skład produktu, no i odcień, a jest w czym wybierać! Odcień mojego korektora to B20.

Korektor Chanel Ultra Le Teint to propozycja dla osób, które oczekują dobrego krycia, ale nie chcą rezygnować z naturalnego efektu. Korektor ma kremową, jedwabistą konsystencję, która łatwo stapia się ze skórą, nie obciążając delikatnych okolic oczu. Formuła zapewnia długotrwały efekt wygładzenia. Korektor nie zbiera się w załamaniach i nie traci świeżości w ciągu dnia. Efektem jest gładka, delikatnie rozświetlona skóra, dzięki czemu spojrzenie wygląda na wypoczęte i świeże. Korektor ten sprawdza się nie tylko pod czy, ale też do punktowego korygowania drobnych niedoskonałości.




Zapewnieniem producenta Ultra Le Teint kryjący, trwały, wodoodporny, daje 12-godzinny efekt makijażu, także nawilżenie skóry, dzięki czemu okolice oczu są nieskazitelne i rozświetlone. Nałożony makijaż pozostaje na swoim miejscu, natomiast skóra odczuwa komfort przez cały dzień. Ultralekka formuła korektora łączy się ze skórą, dzięki czemu pozwala uzyskać nieskazitelne wykończenie.

Efekt krycia można stopniować: od średniego do pełnego. Wyraźnie
zmniejsza się widoczność powierzchniowych niedoskonałości, takich jak zmarszczki, drobne linie i cienie pod oczami. Korektor redukuje także niedoskonałości (przebarwienia i zaczerwienienia). Powierzchnia skóry staje się gładsza, a cera bardziej jednolita. Okolice oczu są rozświetlone, natomiast twarz ma wypoczęty wygląd.
Łatwo rozprowadzająca się formuła idealnie przylega do skóry, natomiast elastyczny, odpowiednio wyprofilowany aplikator precyzyjnie dopasowuje się do konturów twarzy, co pozwala wykonać profesjonalny wygląd.
.

Korektor Ultra Le Teint zawiera trzy kompleksy, które łączą skuteczne działanie z nawilżaniem.

  • Kompleks minerałów aktywujący blask pobudza matową cerę i przywraca skórze wypoczęty wygląd.
  • Ultra trwały kompleks, zawierający czynnik powłokotwórczy, pigmenty poddawane obróbce i pochodną aminokwasu, sprawia, że formuła lepiej przylega do skóry przez cały dzień.
  • Kompleks z kwasem hialuronowym odpowiednio nawilża skórę i przywraca jej komfort.
  • Zawarte w formule kuleczki celulozowe pozwalają uzyskać efekt miękkiego wykończenia, co zapewnia okolicom oczu gładki wygląd.

Dostępnych odcieni tego korektora na stronie producenta jest aż 28, co daje dość  spory wybór. 



Skład INCI (Odcień B20)


AQUA (WATER) | ISODODECANE | CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE | COCO-CAPRYLATE/CAPRATE | TRIMETHYLSILOXYSILICATE | DIGLYCERIN | DEXTRIN ISOSTEARATE | GLYCERIN | POLYGLYCERYL-3 DIISOSTEARATE | CELLULOSE | OCTYLDODECYL MYRISTATE | ETHYLHEXYL PALMITATE | PEG-30 DIPOLYHYDROXYSTEARATE | LAUROYL LYSINE | SODIUM CHLORIDE | STEARALKONIUM HECTORITE | C8-12 ACID TRIGLYCERIDE | POLYHYDROXYSTEARIC ACID | POTASSIUM SORBATE | SODIUM DEHYDROACETATE | ALUMINUM HYDROXIDE | PROPYLENE CARBONATE | CAPRYLYL GLYCOL | MAGNESIUM STEARATE | SODIUM LAUROYL GLUTAMATE | ISOSTEARIC ACID | SODIUM HYALURONATE | LECITHIN | POLYGLYCERYL-3 POLYRICINOLEATE | TOCOPHERYL ACETATE | LYSINE | PENTYLENE GLYCOL | MAGNESIUM ASPARTATE | ZINC GLUCONATE | MAGNESIUM CHLORIDE | COPPER GLUCONATE | TOCOPHEROL | [+ / - (MAY CONTAIN) | CI 77491, | CI 77492, | CI 77499 (IRON OXIDES) | CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE)] | BS000890A


Stosowanie:

Nakładaj korektor po aplikacji dowolnego podkładu lub używaj do wykonywania drobnych poprawek makijażu w ciągu dnia.

Nanieś korektor na okolice oczu oraz inne wybrane miejsca, aby skorygować cienie pod oczami i wszelkie niedoskonałości. Delikatnie wklep opuszkami palców.




Korektor Ultra Le Teint Chanel jest u mnie od kilku tygodni, co pozwoliło mi go przetestować wiele razy, a został moim ulubieńcem od samego początku. Za co go polubiłam?

  • Jego lekka konsystencja idealnie stapia się z moją skórą, a także pielęgnacją, którą stosuję pod oczy. Nie wchodzi w załamania skóry, nie zauważyłam też, żeby się rolował.
  • Jest niewyczuwalny na mojej cienkiej skórze pod oczami, nie obciąża jej, nie wysusza, chociaż jest na to bardzo podatna, no i nie podrażnia, co u mnie często się zdarza. 
  • Nie zastyga, ale też nie daje efektu natłuszczania. Nie trzeba go przypudrowywać, tym bardziej, że daje efekt subtelnego rozświetlenia.
  • Kolor jest dobrze dopasowany do kolory , że mojej skóry, mógłby być odrobinę jaśniejszy, ale i tak dobrze kamufluje ślady zmęczenia. Kryje też moje przebarwienie na policzku, ukrywa to, co chcę ukryć.
  • Jest bardzo wygodny w użyciu, odporny na łzy, deszcz, także  prysznic.
  • Pozwala cieszyć oczy niezwykle eleganckim opakowaniem, gdzie każdy szczegół jest dopracowany.
Mam nadzieję, że chyba wszystko wymieniłam. Nie namawiam do kupna, jeśli masz swój ulubiony, ale jeśli masz ochotę sprawić sobie taki prezent, to polecam, nie będziesz żałować. Przypomnę jeszcze, że warto korzystać z promocji. 

Pozdrowienia! ✨

Jak dbać o skórę ciała, gdy traci jędrność i nawilżenie

       

  

                Skóra ciała z wiekiem zmienia się tak samo jak skóra twarzy. Traci elastyczność, staje się cieńsza, bardziej sucha i mniej sprężysta. To naturalny proces, ale nie znaczy, że nie da się go spowolnić. Odpowiednia pielęgnacja, ruch i kilka mądrych nawyków potrafią sprawić, że skóra długo zachowa gładkość i jędrność.

Co przyspiesza utratę jędrności skóry?

Utrata jędrności skóry to proces, który z wiekiem dotyczy każdej z nas, ale tempo, w jakim postępuje, zależy od wielu czynników. Naturalne starzenie sprawia, że organizm stopniowo produkuje mniej kolagenu, elastyny i kwasu hialuronowego, które odpowiadają za napięcie, sprężystość i nawilżenie skóry. Z czasem włókna podporowe słabną, natomiast skóra staje się cieńsza i mniej elastyczna.

Duży wpływ mają również hormony, szczególnie estrogeny. Ich spadek na przykład w okresie menopauzy – przyczynia się do szybszego wiotczenia, ponieważ to właśnie one stymulują syntezę kolagenu i zatrzymują wodę w naskórku. Gdy ich brakuje, skóra traci sprężystość, także zdolność do regeneracji.

Nie można też pominąć promieniowania UV, które jest jednym z głównych winowajców fotostarzenia. Długotrwała ekspozycja na słońce osłabia włókna kolagenowe, powodując utratę napięcia i pojawienie się charakterystycznych zagnieceń. Skóra ciała, szczególnie na dekolcie, ramionach i nogach, potrzebuje ochrony przeciwsłonecznej równie mocno jak twarz.

Na kondycję skóry ogromny wpływ ma także styl życia. Brak ruchu powoduje słabsze ukrwienie, mniejsze dotlenienie tkanek, natomiast mięśnie, które są naturalnym rusztowaniem dla skóry z czasem wiotczeją. Równie niekorzystne są duże wahania wagi oraz nagłe odchudzanie, gdy skóra nie nadąża za zmianami i traci swoje napięcie.

Dieta uboga w białko, zdrowe tłuszcze i witaminy z grupy A, C i E również odbija się na jędrności. Skóra, która nie dostaje wystarczająco dużo składników odżywczych, staje się cieńsza i mniej odporna na działanie czynników zewnętrznych. Brak nawodnienia pogłębia ten efekt – odwodniona skóra szybciej traci sprężystość i staje się szorstka w dotyku.

Nie można też zapominać o wpływie palenia papierosów, które ogranicza dopływ tlenu do komórek i przyspiesza degradację kolagenu. Skóra palacza szybciej wiotczeje, traci zdrowy koloryt i regeneruje


Codzienne nawilżenie 

Utrata wilgoci to pierwszy krok do wiotczenia skóry. Warto codziennie sięgać po balsamy, mleczka lub olejki, które łączą emolienty (np. masło shea, olej migdałowy, olej z awokado) polaczone z humektantami, takimi jak gliceryna czy kwas hialuronowy. Najlepszy moment na aplikację to chwila po kąpieli, kiedy skóra jest jeszcze lekko wilgotna i lepiej chłonie składniki aktywne.

Odbudowa bariery lipidowej

Skóra jest jak sitko, dlatego aby zatrzymać w niej wodę, trzeba wzmocnić jej naturalną warstwę ochronną. W tym przypadku sprawdzą się kosmetyki zawierające ceramidy, cholesterol i kwasy tłuszczowe, które odbudowują barierę hydrolipidową i zmniejszają uczucie suchości. Dobrym wyborem są też bogate balsamy o kremowej konsystencji, które pozostawiają delikatny film na skórze.

Masaże i szczotkowanie ciała

Regularny masaż lub szczotkowanie na sucho poprawia krążenie i wspomaga naturalną regenerację tkanek. Wystarczy kilka minut dziennie, by pobudzić skórę i ułatwić wchłanianie balsamu. Po zabiegu zawsze jednak należy nałożyć kosmetyk nawilżający lub odżywczy.




Składniki aktywne wspierające jędrność

W codziennej pielęgnacji warto sięgać po kosmetyki, które stymulują produkcję kolagenu oraz elastyny. Najlepiej działają:

  • Kofeina pobudza mikrokrążenie i ujędrnia,
  • Retinol zwiększa gęstość i elastyczność skóry,
  • Peptydy wspomagają regenerację,
  • Witamina C wzmacnia włókna kolagenowe i rozświetla skórę.

Odżywienie od wewnątrz

Zadbaj o dietę bogatą w białko (budulec kolagenu), zdrowe tłuszcze (np. z orzechów, awokado, oliwy z oliwek), witaminy A, C i E oraz odpowiednie nawodnienie. Woda i dobrze zbilansowane posiłki są równie ważne jak dobry krem.

Ochrona przed czynnikami zewnętrznymi

Skóra ciała, podobnie jak twarzy, potrzebuje ochrony. Zimą warto sięgać po kosmetyki natłuszczające i zabezpieczające przed chłodem, natomiast latem balsamy z filtrem SPF, które chronią włókna kolagenowe przed promieniowaniem UV.


Aktywność fizyczna - naturalny lifting skóry

Aktywność fizyczna to jeden z najprostszych sposobów na poprawę jędrności. Każde przyspieszenie tętna zwiększa ukrwienie skóry, dotlenia komórki i pobudza produkcję kolagenu. Wcale nie musi to być intensywny trening na siłowni. Nie  trzeba się zarzynać, najważniejsza jest regularność.

  • Codzienne spacery - choćby pół godzinę dziennie.
  • Taniec - doskonały sposób na połączenie ruchu z przyjemnością,
  • Joga lub pilates - wzmacniają mięśnie głębokie, które unoszą skórę od środka,
  • Pływanie  nie jest za bardzo obciążające dla stawów, a przy tym znakomicie modeluje sylwetkę.

Regularna aktywność fizyczna to najlepsze wsparcie dla kosmetyków – poprawia krążenie, napięcie mięśni i sprawia, że skóra wygląda zdrowiej, nawet bez makijażu.




Zabiegi kosmetyczne, które nie są aż tak  konieczne, ale poprawią jędrność i nawilżenie skóry

Profesjonalne zabiegi stanowią doskonałe uzupełnienie domowej pielęgnacji. Działają głębiej i pozwalają szybciej zauważyć efekty.

  • Endermologia - mechaniczny masaż podciśnieniowy, który pobudza krążenie i stymuluje produkcję kolagenu. Skóra staje się bardziej napięta i sprężysta.
  • Fale radiowe (RF) - podgrzewają głębsze warstwy skóry, pobudzając fibroblasty do pracy. Efektem jest widocznie jędrniejsza i gęstsza skóra już po kilku zabiegach.
  • Karboksyterapia - wprowadzenie pod skórę dwutlenku węgla, przez co poprawia mikrokrążenie i dotlenienie tkanek. Zabieg pomaga ujędrnić skórę i zmniejszyć cellulit.
  • Mezoterapia igłowa lub bezigłowa - dzięki wprowadzeniu w głąb skóry koktajli z kwasem hialuronowym, peptydami i witaminami skóra odzyskuje elastyczność i głębokie nawilżenie.
  • Laser frakcyjny - stymuluje regenerację skóry i produkcję kolagenu. Poprawia jej gęstość, a także może pomóc w redukcji rozstępów.
  • Body wrapping - owijanie ciała po aplikacji maski z kofeiną, algami lub ekstraktem z cynamonu pobudza krążenie i wzmacnia działanie składników aktywnych.
  • Zabiegi z maskami i serum - zabiegi bankietowe z maskami kolagenowymi lub algowymi dają natychmiastowy efekt nawilżenia i wygładzenia, są idealne przed ważnym wyjściem.

Utrata jędrności to nie tylko kwestia wieku, ale także wynik codziennych nawyków, stylu życia i pielęgnacji. Dobra wiadomość jest taka, że na większość z tych czynników mamy wpływ. Wystarczy regularny ruch, odpowiednie nawodnienie, odżywcza dieta i delikatna, ale również konsekwentna pielęgnacja, by skóra zachowała sprężystość i zdrowy wygląd na dłużej.

Skóra ciała wymaga regularnej troski zarówno w domu, jak i w gabinecie kosmetycznym. Systematyczne nawilżanie, masaże, zdrowa dieta i profesjonalne zabiegi tworzą razem skuteczny program odbudowy jędrności i elastyczności. To nie szybka kuracja, lecz długofalowa pielęgnacja, pozwala cieszyć się gładką, miękką i promienną skórą każdego dnia. Jak wygląda Wasza pielęgnacja?

Pozdrowienia! ✨




Pielęgnacja bez obciążenia. Jak wybrać krem na chłodne dni

 

           Kiedy temperatura  spada, skóra staje się bardziej wymagająca. Chłód, wiatr i suche powietrze w ogrzewanych pomieszczeniach osłabiają jej naturalną barierę ochronną. Często wtedy sięgamy po gęste, tłuste kremy w nadziei, że stworzą tarczę przed mrozem. Efekt jednak nie zawsze  bywa pomocny, często jest odwrotny. Skóra jest obciążona, zanieczyszczona, a mimo to wciąż sucha. Skuteczna ochrona nie zależy od konsystencji kremu, lecz od jego składu i równowagi między nawilżeniem a natłuszczeniem.

Dobrze dobrany krem na chłodne dni nie musi przypominać maści. Skóra potrzebuje przede wszystkim humektantów, czyli składników wiążących wodę w naskórku. Należą  do nich gliceryna, kwas hialuronowy czy betaina. To one odpowiadają za elastyczność i świeży wygląd. Obok nich powinny znaleźć się emolienty, które zapobiegają odparowywaniu wilgoci. W tej roli świetnie sprawdzają się naturalne lipidy: skwalan, olej makadamia, masło shea czy ceramidy. Warto też zwrócić uwagę na obecność antyoksydantów, np. witaminy E lub koenzymu Q10, ponieważ zimowe powietrze sprzyja stresowi oksydacyjnemu, który przyspiesza starzenie skóry.

Problemem wielu popularnych kremów ochronnych są składniki tworzące zbyt szczelną warstwę okluzyjną jak na przykład parafina, wazelina, lanolina czy ciężkie silikony. Zatrzymują nie tylko wilgoć, ale też sebum i zanieczyszczenia, przez co cera może się zapychać i tracić blask. W efekcie pojawia się błędne koło: im bardziej przesuszona skóra, tym więcej tłustych kremów, które dodatkowo ją obciążają.




Jak więc znaleźć złoty środek? Warto wybierać kremy oparte na nowoczesnych, lekkich emolientach, które tworzą film ochronny, ale pozwalają skórze oddychać. Skwalan, ceramidy czy olej jojoba działają jak naturalna tarcza lipidowa. Wzmacniają barierę hydrolipidową, nie zatykając porów. Dobrze, jeśli w składzie pojawi się też niacynamid lub pantenol, które łagodzą podrażnienia i wspierają regenerację po ekspozycji na zimno.

Rodzaj kremu najlepiej dopasować do typu cery. Skóra sucha doceni formuły bogatsze w lipidy i ceramidy, cera mieszana lekkie kremy z dodatkiem humektantów i skwalanu, natomiast cera tłusta chętnie przyjmie preparaty beztłuszczowe z ceramidami i niacynamidem, które będą chronić bez efektu zapychania. Przy cerze wrażliwej najważniejsze jest unikanie substancji zapachowych i olejków eterycznych, choćby dlatego, że zimą skóra jest szczególnie podatna na  nieprzyjemne reakcje.

Zimą na przykład, najwięcej szkody robi nie mróz, lecz zbyt suche powietrze i nieprawidłowa pielęgnacja. Dlatego kluczowe jest regularne stosowanie kremu rano i wieczorem, najlepiej na lekko wilgotną skórę. Wtedy to składniki nawilżające działają skuteczniej.  Jeśli jednak cera mimo wszystko traci komfort, warto sięgnąć po serum z ceramidami lub pantenolem jako dodatkową warstwę wzmacniającą.

Jesienna czy zimowa pielęgnacja nie wymaga ciężkich konsystencji. Skóra nie potrzebuje grubej warstwy tłuszczu, ale rozsądnego wsparcia. Chłodna pora roku, sezon grzewczy to dobry moment, by przyjrzeć się swojej pielęgnacji i uprościć ją do tego, co naprawdę działa. Zamiast sięgać po coraz bogatsze formuły, warto nauczyć się słuchać  swojej skóry, która często potrzebuje mniej, niż nam się wydaje. A dobrze dobrany krem nie tylko ochroni ją przed chłodem, ale też pomoże zachować zdrowy, naturalny blask mimo kapryśnej pogody.


Pozdrowienia! ✨

Zapach jako element pielęgnacji

 

           Zapach to coś więcej niż dodatek do perfum. Może być częścią codziennej pielęgnacji, wpływać na nastrój, pomagać się odprężyć i sprawiać, że zwykłe czynności stają się przyjemnym rytuałem. Coraz więcej kosmetyków od balsamów po kremy do twarzy łączy skuteczne działanie z dopracowanymi, subtelnymi kompozycjami zapachowymi. Sama zawsze wybieram te z przyjemnym zapachem. Umilają codzienny rytuał nie tylko samej pielęgnacji.


Zapach, który pielęgnuje zmysły

Podczas wieczornej pielęgnacji zapach potrafi działać jak aromaterapia. Nuty wanilii, ciepłego bursztynu, drzewa sandałowego czy mlecznego piżma pomagają się wyciszyć, poczuć otulonym. To właśnie one dominują w tzw. zapachach otulających, miękkich, kremowych, zapachów nieprzytłaczających. Idealnie współgrają z teksturami balsamów czy olejków, które dodatkowo rozgrzewają ciało w kontakcie ze skórą.

Balsamy do ciała - nawilżenie i aromat w jednym

Balsam o przyjemnym zapachu potrafi zastąpić lekkie perfumy, zwłaszcza gdy użyjemy go po kąpieli. Najlepiej sprawdzają się formuły z masłem shea, olejem migdałowym lub kokosowym, które otulają skórę warstwą nawilżenia, a jednocześnie utrzymują zapach przez wiele godzin. Wersje o nutach wanilii, migdałów, karmelu czy tonki nadają skórze ciepły aromat doskonały na chłodniejsze miesiące.

Olejki - ciepło i blask skóry

Naturalne olejki do ciała to nie tylko pielęgnacja, ale również sposób na subtelny zapach. Olej z pestek śliwki pachnie marcepanowo, olej kokosowy kremowo i słodko, natomiast arganowy olej pachnie lekko orzechowo. Ciepło skóry potęguje ich aromat, dzięki czemu działają jak delikatna mgiełka zapachowa. Stosowane na wilgotną skórę po prysznicu, zamykają wilgoć jak również pozostawiają ciało miękkie i gładkie.


Zapach w pielęgnacji twarzy - subtelny, ale znaczący

W kosmetykach do twarzy zapach ma szczególne znaczenie. Choć powinien być delikatny, potrafi wpływać na emocje i komfort stosowania. Aromat róży, zielonej herbaty, ogórka czy aloesu kojarzy się z czystością i świeżością, natomiast kremowe, mleczne nuty przynoszą ukojenie po całym dniu. Ważne jest jednak, by zapach był dobrze wyważony, czyli nie drażnił, nie przytłaczał i nie podrażniał skóry. Jego zadaniem jest umilić pielęgnację, ale na pewno nie konkurować z nią. Dzięki temu codzienny rytuał staje się nie tylko troską o cerę, ale i chwilą przyjemności dla zmysłów.

Mgiełki zapachowe - lekkość zamiast perfum

Mgiełki do ciała to doskonałe rozwiązanie dla tych, którzy lubią odświeżać się w ciągu dnia, ale nie chcą używać ciężkich perfum. Otulające kompozycje często łączą słodycz wanilii z ciepłem drzewa sandałowego, nutą praliny czy kokosa. Rozpylone na włosach, ubraniu lub skórze dają wrażenie czystości i komfortu, bez przesady w intensywności.

Jak łączyć produkty o podobnych nutach

Aby zapach utrzymywał się dłużej, warto stosować kilka produktów z tej samej rodziny zapachowej. Balsam o waniliowej nucie, olejek o aromacie migdałów i mgiełka z dodatkiem tonki stworzą spójną kompozycję, która nie wymaga już perfum. Dzięki temu pielęgnacja staje się przyjemnym rytuałem, natomiast zapach częścią codziennego nastroju.



Zapach w makijażu, to więcej niż detal

Makijaż też potrafi pachnieć. Delikatny aromat w podkładzie, różu czy błyszczyku sprawia, że chwila przed lustrem staje się spokojniejsza i bardziej przyjemna. Pudrowe, kremowe lub lekko waniliowe nuty dodają poczucia świeżości i komfortu. To drobny szczegół, który zmienia odbiór całego makijażu. Sprawia, że nie jest on tylko kwestią wyglądu, ale też nastroju.

Zapach to emocje zamknięte nie tylko w samej pielęgnacji. W balsamie, kremie, olejku czy podkładzie potrafi wyciszyć, poprawić nastrój i sprawić, że zwykła rutyna staje się małym rytuałem przyjemności. Warto wybierać kosmetyki, których zapach naprawdę nam odpowiada, bo piękno zaczyna się nie tylko od tego, co widać, ale też od tego, co czujemy. Dla mnie nie do przejścia jest kosmetyk, z którego zapachem jest mi nie po drodze. Po prostu go nie użyję i nie jest ważne skąd pochodzi. Jak odnosisz się do zapachów w kosmetykach? Lubisz czy omijasz?

Pozdrowienia! ✨

Wrzesień i październik 2025 - Denko




 
                   Rzadko kiedy tak długo trzymam puste opakowania, ale tym razem zwyciężyła choroba. Przeziębione przeziębienie pociągnęło za sobą skutki i do dziś przypomina o sobie stanem podgorączkowym, powikłaniami, no i dużym osłabieniem. Nie przyszłam tu jednak mówić o chorobach, ale pokazać swoje zużycia, które mi zalegają w pudełku. Zapraszam.

Najwięcej  miejsca zajęła jak prawie zawsze pielęgnacja twarzy. Widać, gdzie przykładam najwięcej uwagi. Kremy jednak zużywałam dłużej.


Krem na dzień i na noc Nuxuriance Ultra był moim drugim, pierwszy otrzymałam do testowania od Wizaz.pl, drugi kupiłam sama. Krem spełniał moje oczekiwania w każdej dziedzinie i nadal chętnie będę do niego wracać .

Nawilżający krem pod oczy Alma K również kolejny po testowaniu z Wizaz.pl kupiłam sama. Lubiłam go bardzo za porządne nawilżanie i redukowanie skutków zmęczenia. Nie wątpię, że znowu po niego sięgnę.


Krem na dzień Agenity Prolift i krem na noc Agenity Retivine Dr Irena Eris były przyjemne w używaniu, nieźle nawilżały, ale o niebo wolę działanie kremów Nuxe, są bardziej skuteczne, jeśli chodzi o moją skórę.





Hydrożelowe płatki pod oczy Luxury Gold 24K Bergamo spełniały swoje zadanie, ale nie były jakieś ponadprzeciętne, do tego spójrzcie na szatę graficzną. Rozpłynęła się od samego stania w lodówce. Jak na tą cenę, oczekiwałam czegoś więcej.

Płyn micelarny Very Rose Nuxe wzięłam z półki przez pomyłkę zamiast toniku i nie żałuję, bo jak na tego rodzaju produkt przerósł moje oczekiwania. W tej chwili mam piankę  micelarną, ale na pewno kupię ponownie.



Krem ochronny The Ritual od Karma SPF 30 Rituals idealnie sprawdza się na mojej skórze, jeśli chodzi o aplikację, współpracę z makijażem, świetnie się sprawdzał także nakładany samodzielnie, chętnie wrócę ponownie. Link prowadzi co prawda do recenzji kremu z SPF 50, ale są bardzo podobne. 





Maska w płachcie Mediheal Madekasozyd i witamina C ukoiła moją wymęczoną chorobą skórę, porządnie ją nawilżyła, chętnie kupię ponownie.

Płatki pod oczy marki własnej Rossman wydawały się tak niepozorne, a dobrze odświeżyły, ukoiły i nawilżyły moją skórę pod oczami. Nie wiem czy są dostępne w sprzedaży, otrzymałam je do zakupów. 







Neonail Strong Repair jako peeling do paznokci był przyjemny w użyciu, pięknie pachniał, ale jakiejś znaczącej różnicy nie zauważyłam. Można wypróbować, ale nie jest on niezbędny.


Odżywka do paznokci Semilac Care 10 w 1 działa, chroni  paznokcie, nadaje ładny połysk, kupiłam podobną.

Lakier do paznokci Sally Hansen Therapy (różowy) używałam na paznokcie stóp. Z czasem mam wrażenie, że zmienił, zaostrzył kolor. Raczej nie wrócę.

Lakier do paznokci Miracle Gel Sally Hansen (jasny róż) nie był zbyt trwały, połysk też słaby, będę szukała czegoś lepszego.




Szampon rozświetlający i odżywka do włosów nadająca połysk Hair Prodigieux Nuxe - używałam około roku, aż mi się znudziły. Jak się stęsknię, wrócę ponownie, bardzo lubię ich działanie.






Mydła w kostce Dove jeszcze mi się nie znudziły, kupuję od nie pamiętam kiedy.



Krem do ciała Nivea Family Care również jest ze mną od dawna, nie wiem, kiedy mi się znudzi.



I na koniec ulubiony zapach Libre Flower & Flames YSL - zostało kilka ostatnich kropelek, już tęsknię. 




Zużyłam jeszcze te próbki, ale wybaczcie, nie będę ich opisywać. Nie opisuję czegoś, co nie ma odpowiedniej pojemności. 


To wszystko na dwumiesięczne zużycie, ciekawa jestem, co Was najbardziej zainteresowało.

Pozdrowienia! ✨

Mgiełka Sundays in Rio Sol de Janeiro, kiedy i jak używać?

              

         Mgiełka zapachowa do ciała to prosty sposób na odświeżenie i poprawę nastroju. Nie zastąpi pielęgnacji, ale może ją uzupełniać, dodając skórze lekkości i przyjemnego aromatu. Przykładem takiej mgiełki jest Sundays in Rio Sol de Janeiro, która sprawdzi się nie tylko latem. 

Relaks, który możesz stworzyć sama, czyli domowe spa na długie wieczory

 

         Gdy dni stają się krótsze, a wieczory coraz chłodniejsze, nasze ciało i umysł naturalnie zwalniają tempo. To idealny moment, by zamiast gonić codzienność, zatrzymać się na chwilę, zadbać o siebie. Domowe spa to nie tylko pielęgnacja, ale także sposób na ukojenie zmysłów oraz odzyskanie równowagi po intensywnym dniu.


Stwórz nastrój 


Zanim zaczniesz rytuały pielęgnacyjne, zadbaj o otoczenie. Wycisz telefon, przygaś światło, zapal kilka świec lub rozprosz w powietrzu zapachowy olejek. Ciepłe światło, miękki koc, ulubiona muzyka lub odgłosy natury sprawią, że w kilka minut przeniesiesz się w zupełnie inny świat. Dobrym pomysłem jest też przygotowanie wszystkiego wcześniej ręcznika, szlafroka, maseczki, szczotki do masażu. Gdy wszystko masz pod ręką, możesz skupić się wyłącznie na relaksie.


Ciepła kąpiel, czyli ukojenie dla ciała i umysłu


Kąpiel to klasyczny punkt programu domowego spa. Ciepła woda rozluźnia mięśnie i pomaga pozbyć się napięcia. Do wanny dodaj bogatą w mikroelementy sól. Magnez na przykład działa odprężająco. Dla dodatkowego efektu możesz dodać kilka kropel olejku lawendowego (działa uspokajająco), eukaliptusowego (oczyszcza drogi oddechowe) albo pomarańczowego (poprawia nastrój). Jeśli nie masz wanny, świetnie sprawdzi się prysznic z peelingiem, oraz przyjemnym masażem. Ważne, by poświęcić ten czas tylko sobie.


Pielęgnacja ciała - wygładzenie i odżywienie

Po kąpieli przychodzi moment na pielęgnację. Zrób peeling całego ciała. Może być jakiś  ulubiony lub naturalny, z dodatkiem brązowego cukru, miodu, oliwy z oliwek. Taki domowy kosmetyk złuszcza martwy naskórek, a jednocześnie nawilża i zmiękcza skórę.

Następnie sięgnij po gęsty balsam, olejek lub masło do ciała. Wmasuj go kolistymi ruchami, poświęcając chwilę na każdy fragment ciała. To nie tylko pielęgnacja, ale też masaż, który poprawia krążenie i przynosi uczucie ciepła.

Chwila dla twarzy

Nie tylko ciało potrzebuje odpoczynku, twarz również będzie za to wdzięczna. Oczyść ją delikatnym żelem lub pianką, a następnie nałóż maseczkę dopasowaną do potrzeb skóry:

  • nawilżająca - z kwasem hialuronowym, aloesem lub gliceryną,
  • oczyszczająca - z glinką zieloną lub węglem aktywnym,
  • odżywcza - z miodem, olejem jojoba lub witaminami.

Podczas gdy maseczka działa, połóż się wygodnie, zamknij oczy i skup na oddechu. Możesz włączyć spokojną muzykę lub po prostu cieszyć się ciszą.

Zadbaj o dłonie i stopy

Często pomijane w codziennej pielęgnacji dłonie i stopy również zasługują na uwagę. Zrób im kąpiel w ciepłej wodzie z dodatkiem soli lub kilku kropli olejku. Po osuszeniu zastosuj peeling, a następnie wmasuj odżywczy krem lub masło. Załóż bawełniane rękawiczki lub skarpetki, co sprawi, że składniki aktywne wchłoną się jeszcze lepiej.


Ciepły napój, smaczny posiłek  i blogi odpoczynek

Po rytuałach pielęgnacyjnych czas na ostatni krok, czyli wewnętrzne ukojenie. Zaparz herbatę ziołową z melisy, rumianku lub lipy, lub jaką wolisz. Możesz też sięgnąć po gorące kakao albo napar z imbirem i miodem. Owiń lub przykryj się kocem, weź książkę lub włącz ulubiony film. Chodzi o to, by nie spieszyć się, pozwól sobie po prostu być.

Regularność, czyli sekret piękna i spokoju

Domowe spa nie wymaga wielkich przygotowań ani kosztownych kosmetyków. To raczej postawa świadomego, spokojnego dbania o siebie. Nawet jedna taka wieczorna sesja w tygodniu potrafi odmienić samopoczucie i kondycję skóry.

W codziennym biegu łatwo zapomnieć o sobie. Łatwo zapomnieć też o tym, że ciało również potrzebuje troski, a umysł chwili ciszy. Domowe spa to nie tylko kosmetyki i zapachy. To sposób, by zatrzymać się na moment i wsłuchać w swoje potrzeby. To wieczór, w którym nie musisz niczego udowadniać. Nie goni czas, nie wymaga nikt, możesz po prostu być. Z ciepłym ręcznikiem, herbatą w dłoni i spokojem w sercu.

Każdy taki wieczór to mały akt samoakceptacji. Zamiast krytykować swoje odbicie w lustrze, warto  spojrzeć na nie z łagodnością. Pomyśl, że pielęgnacja to nie obowiązek, lecz prezent, który dajesz samej sobie. Jak często robisz sobie taki relaks?


Pozdrowienia! ✨

Jak zadbać o usta, kiedy temperatura spada? Lip Sleeping Mask Strawberry Shortcake Laneige

 

               Chłodne dni potrafią wystawić nasze usta na próbę wytrzymałości. Wiatr, spadająca temperatura i suche powietrze w ogrzewanych pomieszczeniach sprawiają, że  cienka, delikatna skóra ust łatwo traci wilgoć, co skutkuje spierzchniętymi wargami, suchymi skórkami. Jest na to wiele sprawdzonych sposobów, na moje najlepiej do tej pory działa całonocna maska do ust Laneige Lip Sleeping Mask  Strawberry Shortcake Laneige. To kolejna maseczka tej marki, która trafiła do mojej kosmetyczki.


Sekretem pięknych i zdrowych ust jest ich  nawilżanie. Warto mieć zawsze pod ręką balsam do ust z zawartością składników tworzących warstwę ochronną, która zapobiega utracie wilgoci, będzie  też łagodzić podrażnienia. Ale żeby wszelkie nawilżające środki dawały widoczny efekt, niezbędne jest...

Delikatne złuszczanie

Przesuszone usta często są suche, szorstkie. Delikatny peeling raz czy  nawet dwa razy w tygodniu pomaga ją usunąć i sprawia, że balsam działa bardziej efektywnie. Można użyć specjalnych peelingów do ust, ale bez problemu da się również przygotować własny. Wystarczy zmieszać trochę cukru z odrobiną naturalnego oleju, lub według własnego pomysłu.

Ochrona przed wiatrem i zimnem

Podobnie jak skóra twarzy, usta potrzebują ochrony przed chłodem i wiatrem. Przydadzą się produkty z lekkim filtrem SPF, bo promieniowanie UV działa tak samo  o każdej porze roku. Cienka warstwa balsamu ochronnego przed wyjściem na dwór potrafi zdziałać cuda.

Nawodnienie od środka

Zdrowe usta zaczynają się od wnętrza organizmu. Picie odpowiedniej ilości wody w ciągu dnia pomaga utrzymać naturalną wilgotność skóry i minimalizuje przesuszenie. Dobra herbata ziołowa czy ciepła woda z cytryną dodatkowo wspierają nawodnienie organizmu.

Unikanie szkodliwych nawyków

Obgryzanie czy oblizywanie ust może pogłębiać problem. Sprawia to, że usta stają się jeszcze bardziej suche i podatne na pękanie. Lepiej stosować balsam regularnie i powoli wyrobić nawyk jego stosowania, niż ratować usta oblizywaniem.

Dodatkowe wsparcie

W przypadku bardziej przesuszonych ust warto sięgnąć po produkty z witaminami, składnikami wspierającymi nawilżanie, łagodzenie i regenerację.

Na moje usta najlepiej działają maseczki całonocne LaneigeLaneige Lip Sleeping Mask  Strawberry Shortcake to nocna maseczka do ust, która intensywnie nawilża i regeneruje usta podczas snu. Zawiera kompleks owoców jagodowych, witaminę C, masło shea, olej kokosowy i masło murumuru. Regularne stosowanie sprawia, że usta stają się gładkie, miękkie i dobrze nawilżone. Ma przyjemny, słodki zapach truskawek ze śmietaną. Stosuje się ją na noc, nakładając grubszą warstwę na usta, rano resztki delikatnie się usuwa. Produkt jest wolny od parabenów i glutenu.



Maska całonocna Lip Sleeping Mask Strawberry Shortcake wyróżnia się unikalną, trójwarstwową kompozycją zapachową, inspirowaną klasycznym ciastem truskawkowym. Każda warstwa oferuje inny aromat, tworząc przyjemne doświadczenie podczas aplikacji:

  • Górna warstwa: świeże truskawki, lekki i orzeźwiający aromat owoców.
  • Środkowa warstwa: delikatnie słodka i aksamitna kremowa nuta bitej śmietany, 
  • Dolna warstwa: ciepły i otulający aromat deserowy waniliowego ciasta 
Całość tworzy harmonijny, słodko-owocowy zapach, który rozwija się stopniowo podczas aplikacji.

Składniki aktywne:

Berry Fruit Complex™: Mieszanka ekstraktów z malin, truskawek, żurawiny i borówek, bogata w antyoksydanty, które chronią i wygładzają usta. Wyciąg z tych owoców sprzyja też delikatnemu usuwaniu obumarłych komórek naskórka.

Witamina C (Ascorbic Acid): Pomaga w ochronie przed czynnikami zewnętrznymi i wspiera regenerację suchej skóry ust. 

Masło shea (Butyrospermum Parkii Butter): Nawilża i zmiękcza usta, poprawiając ich kondycję. 

Masło murumuru (Astrocaryum Murumuru Seed Butter): Działa nawilżająco i odżywczo, wspomagając regenerację skóry ust. 

Olej kokosowy (Cocos Nucifera Oil): Nawilża i chroni usta przed wysuszeniem




Skład INCI 

Diisostearyl Malate, Hydrogenated Polyisobutene, Phytosteryl/Isostearyl/Cetyl/Stearyl/Behenyl Dimer Dilinoleate, Polybutene, Hydrogenated Poly(C6-14 Olefin), Microcrystalline Wax (Cera Microcristallina), Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Synthetic Wax, Ethylene/Propylene/Styrene Copolymer, Sucrose Tetrastearate Triacetate, Mica, Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax (Cera de Candelilla), Candelilla Wax Esters, Astrocaryum Murumuru Seed Butter, Titanium Dioxide (CI 77891), Fragrance (Parfum), Glyceryl Caprylate, Polyglyceryl-2 Diisostearate, Butylene/Ethylene/Styrene Copolymer, Copernicia Cerifera (Carnauba) Wax (Cera de Carnauba), Methicone, Polyglyceryl-2 Triisostearate, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Yellow 6 Lake (CI 15985), Red 6 (CI 15850), Ascorbic Acid (Witamina C), Water (Aqua), Glycerin, Propanediol, BHT, Punica Granatum Fruit Juice, Rubus Idaeus Juice, Vitis Vinifera Juice.




Maska do ust Lip Sleeping Mask Strawberry Shortcake ma taką  kremowo-żelową jednocześnie masełkowatą konsystencję. Jest gęsta, ale nie jest lepka ani tłusta. Maska rozprowadza się miękko, tworząc na ustach cienką, elastyczną warstwę ochronną, która otula usta jak balsam. Po nałożeniu daje jedwabiste, lekko błyszczące wykończenie, przypominające delikatny błyszczyk. Maska daje uczucie komfortu i gładkości, a rano usta są miękkie, wygładzone i wyraźnie nawilżone.


Jak widać po ilości zużycia tej maski, stosuję ją już dość długo. Na co dzień jest mi bardzo pomocna, ale najbardziej spektakularny efekt zauważyłam podczas choroby, kiedy przez kilka tygodni dokuczał mi stan podgorączkowy. Czułam wtedy, że moje usta bardzo szybko lubią się wysuszać, natomiast nie zauważyłam, żeby przez ten czas były spierzchnięte, mimo, że musiałam wychodzić do przychodni czy po drobne zakupy. Po nocy usta były miękkie, dobrze nawilżone bez żadnej suchej skórki, za dnia maseczka służyła mi jako balsam. Opakowanie opisywane w recenzji poprzedniej maski, jest wygodny w codziennym stosowaniu, dołączona szpatułka ułatwia higieniczną aplikację.  Szklany odkręcany słoiczek nie sprzyja raczej, żeby smarować usta poza domem, ale nie było takiej potrzeby, żeby trzeba było cokolwiek poprawiać. 

Podsumowując, gładkie i miękkie usta w chłodne dni to efekt systematycznej pielęgnacji nawilżania, ochrony, delikatnego złuszczania, ale także odpowiedniego nawodnienia. Lip Sleeping Mask Strawberry Shortcake Laneige, to kolejna moja maseczka nocna do ust, która spełnia moje oczekiwania. Maseczka świetnie się również sprawdza jako baza pod pomadkę. Dzięki niej czuję, że moje usta są dobrze zaopiekowanie, miękkie i wygładzone. Jeśli lubicie takie maseczki, to serdecznie polecam.

Pozdrowienia! ✨

Delikatna rutyna, gdy nie masz siły na nic, czyli jak pielęgnować skórę podczas choroby


                  Gdy dopada przeziębienie, myślimy głównie o tym, żeby przetrwać dzień, przespać noc i jakoś oddychać. Pielęgnacja twarzy schodzi na ostatni plan, co można zrozumieć, ale właśnie wtedy skóra staje się podrażniona nie tylko wokół nosa, staje się też bardziej sucha, ściągnięta, poszarzała, a usta pękają szybciej niż zwykle.  Na szczęście w tym czasie nie potrzeba rozbudowanej rutyny, żeby zaspokoić  potrzeby skóry. Wystarczy minimalistyczny plan, który zadba o barierę hydrolipidową i przyniesie ulgę.


Skóra podczas przeziębienia wygląda gorzej, ponieważ trwa niszczycielska zmowa przez kilka jednocześnie obciążających czynników:

  • gorączka i gorące kąpiele przyspieszają utratę wody z naskórka
  • ciągłe wycieranie i dmuchanie nosa uszkadza barierę i powoduje mikropęknięcia
  • oddychanie ustami i wysuszone powietrze powodują, że usta pierzchną, a skóra w strefie wokół nosa i ust robi się szorstka
  • leki (np. antyhistaminowe) mogą dodatkowo odwadniać organizm i skórę
  • mniejsza ilość snu i stres dla organizmu sprawiają, że skóra wygląda na zmęczoną i matową

Choroba działa wysuszająco i drażniąco, regeneracja skóry jest znacznie utrudniona, dlatego też pielęgnacja musi być maksymalnie łagodna z nastawieniem na ukojenie.

Rutyna pielęgnacyjna w czasie przeziębienia

RANO

1. Delikatne oczyszczanie (może być z użyciem samej wody lub łagodnego środka myjącego bez SLS/SLES)

2. Dobrze jest zastosować serum nawilżające (np. z kwasem hialuronowym, pantenolem, beta-glukanem, trehalozą)

3. Nie żałujemy sobie bogatego kremu ochronnego także i zwłaszcza na okolice nosa

4. Jak zawsze, używamy krem lub balsam z SPF (filtry także chronią przed TEWL i podrażnieniem).

WIECZOREM

1. Łagodny demakijaż (jeśli w ogóle nosisz makijaż w tym czasie)

2. Nawilżająca mgiełka lub tonik, oczywiście bez alkoholu 

3. Serum kojące (pantenol, ceramidy, centella asiatica, alantoina, niacynamid w niskim stężeniu)

4. Krem okluzyjny lub bardziej tłusty na noc

Nos i usta są bardziej wysuszone i bardzo często podrażnione, dlatego nie żałujemy:

Na skrzydełka nosa: maści z pantenolem lub ceramidami (nawet kilka razy dziennie)

Na usta: oleje, masła, okluzja (sztyft lub maska nocna do ust).

Czego unikamy podczas choroby 

  • produktów wysuszających, zwłaszcza z alkoholem
  • intensywnego złuszczania (kwasy, szczoteczki soniczne, peelingi)
  • retinolu i mocnych zabiegów, organizm i bez tego jest obciążona
  • dużej liczby nowych kosmetyków naraz
  • Chorobanie jest też dobrym momentem na testowanie nowych kosmetyków 

SOS, które sie się sprawdza

  • Obecny obok łóżka lub pod ręką nawilżacz powietrza 
  • szybkie okłady z wody termalnej lub płatków kosmetycznych nasączonych tonikiem kojącym
  • Balsamy lub maseczki na usta na noc
  • picie większej ilości płynów, nawet jeśli  nie mamy na nią ochoty. Odwodniona skóra to odwodnione ciało
  • Podczas gorączki omijamy gorące kąpiele, nasilają one ściągnięcie skóry

Bardziej niż perfekcyjny wygląd liczą się nawilżenie, ukojenie oraz ochrona. W przypadku  choroby wystarczy minimalistyczna pielęgnacja, czyli spokój dla skóry, zadbanie  o jej regenerację. Jak dbasz o swoją skórę w czasie choroby?

Pozdrowienia! ✨

Ukojenie i blask z witaminą C i madekasozydem Mediheal

 



                    Maski w płachcie od dawna cieszą się popularnością dzięki szybkim i widocznym efektom. Mediheal Madecassoside + Vitamin C to propozycja dla skóry, która jednocześnie potrzebuje ukojenia, odświeżenia i rozświetlenia. Po dłuższej walce z przeziębieniem trafienie na tę maskę było dla mnie darem nadziei tym bardziej, że moja skóra po kilku tygodniach ze stanem podgorączkowym potrzebuje dużo wsparcia.

Maska w płachcie Mediheal Madekasozyd i witamina C to maska, po którą warto sięgnąć przed ważnym dniem, spotkaniem, a nawet wtedy wtedy, kiedy twarz wygląda na zmęczoną, pozbawioną życia. To propozycja dla osób, które chcą piękniejszej skóry bez podrażnienia i bez uczucia ciężkości na twarzy. Maseczka Mediheal z witaminą C i madekasozydem to po prostu szybka, wygodna i skuteczna odpowiedź na potrzeby cery wrażliwej, zmęczonej i pozbawionej blasku.

Minimalistyczne i utrzymane w estetyce typowej dla Mediheal opakowanie  jest praktyczne, czytelne, szata w stonowanych kolorach. Delikatne akcenty kolorystyczne nawiązujące użytych do składników, sprawia wrażenie produktu kojącego i lekkiego już na pierwszy rzut oka. Saszetka jest dość sztywna i solidna, dzięki czemu są się łatwo ją otworzyć bez ryzyka przypadkowego rozerwania w niewłaściwym miejscu czy rozlania esencji. Wewnątrz znajduje się dobrze nasączona fliselinowa płachta, którą można wygodnie wyjąć i rozłożyć na twarzy. Trzeba jednak uważać, bo ze względu na obfite nasączenie bardzo łatwo można gdzieś chlapnąć. Esencji w opakowaniu jest 25 ml, pozostałą zawartość wykorzystuję dodatkowo jako serum.

Maska jest złożona równo i się nie klei, dzięki czemu szybko dopasowuje się ją do twarzy. Płachta ma trafnie wycięte otwory i dobrze przylega do każdej części twarzy nie pomijając też skrzydełek nosa czy linii żuchwy. 



Po otwarciu saszetki wyczuwamy delikatny, aromat . Jeśli miałabym go ocenić, jest świeży, nienachalny, bez sztucznej słodyczy czy choćby intensywnej nuty cytrusów. Zapach  ten dość szybko się ulatnia, dzięki czemu nie męczy podczas noszenia maski. Sama esencja ma przyjemną, lekką konsystencję, która nie jest lepi się czego nie znoszę, nie jest też tłusta, raczej wodnista i chłodna w dotyku. Dobrze wchłania się w skórę i nie pozostawia uczucia filmu, tylko subtelną warstwę nawilżenia. Po zdjęciu maski twarz nie wymaga zmywania. Po zdjęciu maski wystarczy wklepać pozostałość, by dać  jeszcze lepszy efekt dzialania. Cały zabieg jest komfortowy i relaksujący, a dzięki neutralnemu zapachowi maska sprawdzi się również u osób, które nie przepadają za intensywnie perfumowanymi kosmetykami.

Maska w płachcie Mediheal Madekasozyd i witamina C polecana jest szczególnie dla osób ze skórą wrażliwą, skłonną do zaczerwienień, reagującą podrażnieniem na zmianę pogody czy mocniejsze składniki aktywne. Skorzystają także osoby, które zmagają się z poszarzałą, zmęczoną skórą lub mają ślady po niedoskonałościach i chcą delikatnie wyrównać koloryt. Dzięki połączeniu witaminy C i madekasozydu maska łączy dwa kierunki pielęgnacji, czyli rozświetlanie i ukojenie, co w tej kategorii nie zdarza się często. Madekasozyd działa jak plaster na podrażnienia, wycisza i wspomaga regenerację, dzięki czemu zaczerwienienia stają się mniej zauważalne, natomiast witamina C dodaje skórze świeżości, poprawia jej koloryt, pomaga wydobyć naturalny blask.

Już po jednym zastosowaniu producent obiecuje, że:

  • Zaczerwienienia zostają złagodzone,
  • Skóra jest bardziej promienna, nawilżona i ukojona,
  • wizualnie gładsza i świeższa.

Składniki aktywne:

Madekasozyd pomaga wyciszyć skórę i zmniejszyć zaczerwienienia,

Witamina C poprawia koloryt, dodaje blasku i wspiera walkę z przebarwieniami,

Jak stosować?

1. Oczyść skórę i nałóż tonik.

2. Dopasuj maskę do twarzy i pozostaw na 10–20 minut.

3. Nadmiar esencji delikatnie wklep w skórę.

4. Jeżeli stosujesz maskę w ciągu dnia, nie zapomnij na koniec nałożyć krem z SPF.



Skład INCI 

Water, Glycereth-26, Niacinamide, Glycerin, Butylene Glycol, Propanediol, Dipropylene Glycol, 1,2-Hexanediol, Citrus Unshiu Peel Extract, Hippophae Rhamnoides Extract, Hydroxyacetophenone, Carbomer, Arginine, Polyglyceryl-10 Laurate, Aminobutyric Acid, Polyglyceryl-4 Laurate, Ethylhexylglycerin, Xanthan Gum, Pantolactone, Glyceryl Glucoside, Disodium EDTA, Rosa Damascena Flower Water, Hydrogenated Lecithin, Gardenia Florida Flower Extract, Ribes Nigrum Leaf Extract, Rubus Suavissimus Leaf Extract, Sodium Ascorbyl Phosphate, Madecassoside, Salvia Officinalis Oil, Tremella Fuciformis Polysaccharide, Lavandula Angustifolia Oil, Hedera Helix Leaf/Stem Extract, Centella Asiatica Leaf Extract, Panthenol, Pantothenic Acid, Sodium Hyaluronate, Bambusa Vulgaris Leaf Extract, Linum Usitatissimum Seed Extract, Bisabolol, Mangifera Indica Fruit Extract, Asiatic Acid, Asiaticoside, Madecassic Acid, Ascorbic Acid, Resveratrol. 

Po nałożeniu maski skóra szybko odczuwa ulgę. Lekka esencja koi, nawilża i przywraca komfort, esencja nie spływa z twarzy, maska dobrze trzyma się skóry. Komfort ten chciałam poczuć  jak najdłużej, dlatego  trzymałam tę maskę dłużej, niz zaleca producent. Tak długo, dopóki ten komfort się utrzymywał, czyli około 30 minut. 

Efekt jest  od razu. Już po jednym zastosowaniu skóra staje się bardziej miękka, ukojoną, gładka i promienna, tak jakby odzyskała równowagę.  Maska w płachcie Mediheal z witaminą C i madekasozydem sprawiła, że moja skóra poczuła się jak nowa i przez ten dzień jak również następny zapomniała o wymęczeniu chorobą. Chętnie będę do niej wracać i Wam również polecam. 

Pozdrowienia! ✨

Jeśli podobają się Tobie moje treści, będzie mi bardzo miło, jeśli wesprzesz mój blog 🙂

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.