Makijaż na ponure dni i wczesne wieczory

 

                    Grudzień potrafi wywrócić codzienne życie do góry nogami. Wychodzimy z domu, kiedy wstaje słońce, wracamy, gdy jest już ciemno. Ten brak naturalnego światła wpływa nie tylko na naszą energię, ale też na sposób, w jaki makijaż prezentuje się w naszej rzeczywistości. Kolory łatwo mogą wyglądać zbyt chłodno, cera może sprawiać wrażenie bardziej zmęczonej, natomiast makijaż, który zwykle nam się podoba, nagle nie daje oczekiwanego efektu. Dlatego ten zimowy makijaż do pracy czy dokądkolwiek potrzebuje odrobiny innej strategii. Takiej, która wydobywa świeżość w warunkach sztucznego oświetlenia.


Najważniejsze jest przygotowanie cery. Skóra o tej porze roku jest ściągnięta, szybciej traci blask i łatwo wygląda na szarą. Delikatne nawilżenie i rozświetlenie podkładu już na etapie pielęgnacji robi ogromną różnicę. W sztucznym świetle lepiej sprawdzają się produkty dające naturalne odbicie światła, a nie mocne matowienie. Zimową porą podkład powinien wyrównać koloryt i nadać miękkość rysom, ale nie tworzyć kolejnych warstw. W ciemniejszych miesiącach każda przesada w kierunku tworzenia maski staje się bardziej rzucająca w oczy.


Oczy zyskują, gdy otwierają spojrzenie. W zimowej porannej ciemności dobrze działa subtelne podkreślenie linii rzęs, ale nie grubą kreską, ale delikatnym przyciemnieniem tuż u nasady. Taki zabieg dodaje wyrazistości bez wrażenia ciężkości.  Dominujące wszędzie światło LED ochładza tony cieni, dlatego warto sięgać po bardziej neutralne lub lekko ciepłe odcienie. Nawet minimalistyczny makijaż oka zmienia odbiór całej twarzy, gdy odrobina cienia ociepla spojrzenie, zamiast je przygasić.

Róż używany zimą jest sprzymierzeńcem. Używanie go to najprostszy sposób, by twarz przestała wyglądać na zmęczoną. W świetle, które wybija chłodne tony, lepiej sprawdzają się odcienie z kroplą brzoskwini. Takie odcienie nie są nachalne, a mimo to przywracają urok policzkom. Podobnie jest z rozświetlaczem. w zimowych porankach bardziej naturalnie wygląda delikatna, satynowa poświata niż intensywne, brokatowe akcenty.

Kropką nad "i" w makijażu są usta. Zimą szybko tracą kolor i łatwo wyglądają na spierzchnięte, dlatego kremowe, lekkie formuły sprawdzają się lepiej niż pełna matowość. Zimową porą dobrze prezentują się odcienie zbliżone do naturalnego pigmentu warg, bo nie kłócą się ze sztucznym światłem i nie zmieniają drastycznie tonu w ciągu dnia. Taki wybór dodaje świeżości, a jednocześnie wygląda profesjonalnie.

Zimowy makijaż do pracy nie musi być bardziej pracochłonny. Chodzi o świadome wybory, które współgrają z ciemnymi porankami i wieczorami. Subtelne ocieplenie kolorów, lekka świeżość cery i delikatne podkreślenie rysów sprawiają, że nawet w najmniej sprzyjającym świetle twarz wygląda czysto, spokojnie i świeżo. Dzięki temu nasz codzienny makijaż przestaje walczyć z zimą, a ją łagodzi.

Pozdrowienia! ✨

Komentarze

Dziękuję za każdą kawę ☕

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.