Grudniowa paleta natury, co nas w niej inspiruje

 

              Grudzień rzadko bywa kolorowy w sposób, do którego przyzwyczaiły nas zdjęcia, reklamy czy sezonowe dekoracje. Zimowa natura to zazwyczaj nie czysta biel ani kontrasty jak z pocztówek czy zdjęć Instagrama. Jej paleta jest znacznie bardziej złożona, bo raczej oparta na przygaszeniu, wilgoci, cieniu i zmiennym świetle. To kolory, które nie rzucają się w oczy, ale towarzyszą nam codziennie. W miejskim krajobrazie, na obrzeżach lasów, na niebie o różnych porach dnia. Nie mam zamiaru  tu upiększać zimy, ale przyjrzeć  się na nią taką, jaka jest naprawdę.


To, co widzimy, nie istnieje w oderwaniu od pogody, wilgoci, kąta padania światła czy stanu roślin. Grudniowe barwy są przygaszone, często nieoczywiste, i właśnie dlatego są autentyczne. Najbardziej charakterystycznym kolorem grudnia nie jest symbpliczna biel, natomiast szarość w wielu odmianach. To, o czym  mówię, to szarość nieba chwilę przed zmierzchem, asfaltu po deszczu, betonu z lekkim nalotem mrozu. W naturze pojawia się jako kolor kory drzew, nagich gałęzi, kamieni i ziemi. Ta szarość nie jest jednolita: bywa ciepła, wpadająca w beż, albo chłodna, z niebieskawym tonem. To kolor tła, który pozwala innym barwom zaprezentować  się bardziej wyraźnie.



Obok wspomnianej  szarości pojawiają się jeszcze pozostałe po jesieni brązy i rdzawe odcienie. Te jesienne kolory nie znikają wcale zimą, ale zmieniają swój charakter. Suche liście, trawy, trzciny i pola po zbiorach przybierają barwy od jasnego ochru po głęboki, przydymiony brąz. Te kolory są matowe, często pozbawione kontrastu, ale niezwykle ziemiste. Dają wrażenie stabilności i spokoju, których zimą instynktownie szukamy.

Zieleń zimy nie ma nic wspólnego z intensywną zielenią wiosny ani dekoracyjną zielenią świątecznych grafik. To zieleń przytłumiona, chłodna, czasem niemal szara. Mchy, igły drzew, zimozielone krzewy czy glony na wilgotnych kamieniach pokazują, że kolor może istnieć bez intensywności. Ta zieleń jest pokazuje swoją  odporność. Przetrwała mróz, wiatr, a także brak słońca. W grudniu to jeden z najbardziej prawdziwych kolorów natury.

Nie da się  również pominąć granatów i głębokich błękitów, które zimą zastępują letnie niebo. Krótkie dni sprawiają, że światło jest niskie i rozproszone, a zmrok zapada dużo szybciej. Widzimy  jak kolory ciemnieją: niebo przybiera barwę atramentu, a cienie stają się bardziej wyraźne. To właśnie te odcienie dominują w grudniowych porankach i wieczorach, często niedostrzegane, bo traktowane jako brak koloru.

Biel, jeśli się pojawia, rzadko bywa tak czysta jak ją sobie wyobrażamy. Grudniowy śnieg , jeśli w ogóle spadnie, jest zwykle wilgotny, zanieczyszczony, szybko topniejący. Jego odcienie są kremowe, szare, czasami nawet lekko niebieskie. W cieniu potrafi wyglądać niemal stalowo, natomiast w słońcu oślepiająco jasno. To kolor silnie zależny od światła i otoczenia, a nie neutralne tło, jakim często się go przedstawia.

Ciekawym, choć rzadko opisywanym elementem grudniowej palety są kolory przejściowe: przybrudzone fiolety, sine róże, chłodne beże. Pojawiają się na niebie o świcie, na oblodzonych kałużach, na owocach pozostawionych na krzewach. Są ulotne, widoczne tylko przez chwilę, ale to one nadają zimowemu krajobrazowi głębię.

Grudniowa natura uczy innego patrzenia na kolor. Zamiast kontrastu widoczny jest subtelny niuans. Zamiast intensywności widać ich fakturę.  Autentyczność zastępuje miejsce dekoracyjności. To paleta, która nie próbuje się podobać, ale która działa długofalowo: uspokaja wzrok, porządkuje uwagę, wycisza.

Inspiracja tymi kolorami ma sens tylko wtedy, gdy przestajemy traktować zimę jako bezbarwny sezon. Grudzień nie jest pusty kolorystycznie, jest raczej wymagający. Trzeba zwolnić, przyjrzeć się uważniej i zaakceptować to, że prawdziwa paleta zimy nie mieści się w stereotypach. Dlatego właśnie jest tak inspirująca. Co jeszcze ciekawego zauważyliście w zimowej palecie barw?

Pozdrowienia! ✨





Komentarze

Dziękuję za każdą kawę ☕

instagram

Copyright © W Blasku Marzeń.