Z wiekiem czas coraz bardziej przyspiesza, czy da się go uchwycić?
Z wiekiem coraz częściej mamy wrażenie, że dni stają się krótsze, tygodnie przelatują jednym mgnieniem oka, a miesiące mijają zanim zdążymy się zastanowić, co właściwie się w nich wydarzyło. Nie trzeba naukowych wyjaśnień, żeby zrozumieć, skąd bierze się to wrażenie. Żyjemy szybko, często chaotycznie, trzymamy się rutyny. Gdy każdy dzień wygląda podobnie do poprzedniego, trudno go naprawdę poczuć. Im mniej zauważamy, tym więcej i szybciej nam umyka.
I wcale nie potrzeba wielkich przełomów, by odzyskać to poczucie czasu. Wystarczy odrobina uważniejszego życia, ale nie w sensie wielkich planów rozwojowych, ale drobnych zmian, które otwierają dzień na coś, co zostaje z nami na dłużej. Czas zwalnia tam, gdzie dzieje się coś, co wytrąca nas z rutyny. Nowy zapach na ulicy, rozmowa, której nie przewidzieliśmy, krótki spacer poza zwykłą trasą. Te małe zakłócenia porządku układają się w pamięć, a pamięć jest tym, co nadaje czasowi większy wymiar.
Uważność rozumiana po ludzku, nie jako obowiązek medytacji czy idealnego spokoju, chwila tu i teraz, gdzie się jest właśnie w tej chwili. Może być to moment przy kawie, spacer bez telefonu, kilka minut leniwego siedzenia zanim wyjdziemy z domu. Takie małe zatrzymanie nadaje dniu znaczenia. Gdy ciągle biegniemy, wszystko jest rozmazane w naszej pamięci. Gdy choć przez chwilę zwalniamy, obraz staje się wyraźniejszy, a czas wraz z nim od razu zwalnia. Gdy zwalnia ciało i myśl, zwalnia też to, co mierzymy w kalendarzu.
W zatrzymaniu pędzącego czasu pomaga też świadome przeżywanie tego, co już się wydarzyło. Można wieczorem przypomnieć sobie przynajmniej trzy rzeczy z dnia, nawet całkiem zwyczajne. Nie ma potrzeby ich zapisywać, choć to też działa. Ważne jest samo zauważenie, że ten dzień faktycznie był, a nie tylko przeleciał. Takie zamykanie dnia dodaje mu trwałości, a z czasem sprawia, że całe tygodnie nie znikają tak szybko.
Kiedy człowiek czuje, że musi zrobić wszystko i to najlepiej natychmiast, każdy dzień czuje się wypalony od środka. Ta presja też niczemu nie służy, dlatego nie warto się jej tak ściśle trzymać. Warto pozwolić sobie na lżejsze dni. Niektóre rzeczy mogą poczekać, świat się od tego nie zawali. Dni z odrobiną luzu są wyraźniejsze niż te przejechane na pełnym gazie.
Duże znaczenie ma robienie czegoś, co daje nam zwykłą radość. Krótki rytuał, który sprawia przyjemność. Książka czytana choćby przez dziesięć minut. Własne małe projekty, hobby które nie służą niczemu poza tym, że są miłe. Tego typu chwile wydłużają dzień, bo mają dla nas znaczenie. Dla mnie na przykład prowadzenie bloga nie musi być oczekiwaniem na wielką fortunę, ważne że wszystko robię w zgodzie ze sobą.
Czas nie przyspiesza sam z siebie, to życie go rozpędza. Ale da się odzyskać poczucie, że dni mają swoją wagę. Wystarczy trochę nowości, zwracanie uwagi na drobne przyjemności, świadome domykanie dnia, oraz przestrzeń na zwykłą radość. Kiedy te elementy wracają, czas także wraca do normalnego rytmu. Nie staje w miejscu, ale przestaje nam uciekać na tyle, że pozwala nam poczuć te chwile. Próbujesz je zatrzymać na dłużej, czy poddajesz się rutynie?
Pozdrowienia! ✨



Komentarze
Prześlij komentarz
☆ Jest mi bardzo miło, kiedy odwiedzasz to miejsce i zostawiasz swój ślad. Jednak pamiętaj!
☆ KOMENTARZE ZAWIERAJĄCE NIEOPŁACONE LINKI, LINKI DO ADRESÓW BLOGA LUB REKLAMY NIE SĄ AKCEPTOWANE I TRAFIAJĄ DO SPAMU!
☆ Nie widzisz swojego komentarza? Prawdopodobnie pozostawiłaś w nim nieopłacony link. Zgodnie z obietnicą trafił do spamu. Szanuj cudzą pracę! Mam alergię na cwaniactwo.
☆ Zanim napiszesz komentarz, poświęć chwilę i przeczytaj cały post. Chyba, że lubisz się kompromitować.