Zima to okres, w którym skóra wymaga szczególnej uwagi. Niskie temperatury, wiatr i suche powietrze z ogrzewania sprawiają, że staje się bardziej reaktywna, szybciej traci wodę, łatwiej też ulega podrażnieniom. W takich warunkach peelingi są naprawdę potrzebne, ponieważ pomagają usunąć suche skórki, odświeżyć koloryt i przygotować cerę na lepsze wchłanianie kosmetyków pielęgnacyjnych. Jednocześnie nietrudno też przesadzić, dlatego zimą ważne jest dobranie peelingu, który wspiera regenerację, zamiast ją zaburzać.
Podstawową zasadą zimowego złuszczania jest łagodne traktowanie skóry. O tej porze roku nie lubi ona ani gwałtownych zmian, ani też agresywnych formuł. Bariera ochronna skóry jest bardziej podatna na uszkodzenia, dlatego każde mocniejsze działanie może skończyć się zaczerwienieniem, pieczeniem, także szorstkością. Zimowy peeling powinien delikatnie wygładzać powierzchnię skóry, tak by usuwać martwe komórki, ale nie naruszać jej naturalnej ochrony. To nie jest czas na spektakularne metamorfozy w trzy dni, tylko na konsekwentną pielęgnację, która przynosi spokojne, ale stabilne, efekty. Na temat peelingów pisałam już kiedyś w tym poście, dziś skupmy się peelingach w okresie zimowym.
Peelingi kwasowe to bardzo obszerny temat, dlatego podlinkowałam do osobnego wpisu. Zimą można je stosować cały czas, ale należy to robić ostrożnie, dopasowując je do potrzeb cery:
- PHA (glukonolakton, kwas laktobionowy) to kwasy najłagodniejsze, idealne, kiedy skóra jest wrażliwa, przesuszona lub podrażniona ogrzewaniem.
- LHA to delikatna alternatywa dla BHA; sprawdzi się przy skórze mieszanej i skłonnej do drobnych niedoskonałości.
- AHA w niskich stężeniach są dobrym wyborem dla cer potrzebujących odświeżenia, ale lepiej unikać agresywnych formuł z wysokimi procentami.
Peelingi z kwasami migdałowym lub azelainowym (gabinetowe, ale łagodne): Kwas migdałowy jest jednym z najbardziej zimowych kwasów. Działa powoli, powierzchownie i nie powoduje silnego rumienia. Kwas azelainowy natomiast zmniejsza zaczerwienienia i delikatnie wyrównuje strukturę skóry. Oba kwasy mogą być stosowane nawet przy chłodnej pogodzie, o ile nie ma aktywnego podrażnienia.
Peeling TCA (średnio głęboki): Kwas trichlorooctowy działa mocniej i daje wyraźne złuszczenie, dlatego zazwyczaj przeprowadza się go jesienią i zimą. Efekty są widoczne, następuje wyrównanie struktury i kolorytu skóry, ale jest to zabieg, który wyklucza osoby o skórze wrażliwej, przesuszonej lub osłabionej. Jest to metoda, która wymaga przygotowania i pielęgnacji pozabiegowej.
Peelingi enzymatyczne to zimowy klasyk. Papaina czy bromelaina działają łagodnie, rozpuszczając martwe komórki bez tarcia i nadmiernej ingerencji. Są bardzo dobrym rozwiązaniem, jeśli skóra jest cienka, naczynkowa lub reaguje na kwasy dyskomfortem. Można je stosować regularnie, a efekty przychodzą naturalnie i bez ryzyka podrażnienia.
Gommage to bardzo delikatna forma peelingu, która działa poprzez rolowanie zaschniętej, kremowej lub żelowej formuły. Pozwala usunąć martwe komórki bez drobin ściernych i bez kwasów. Sprawdza się zimą u osób, które chcą minimalnej ingerencji i unikają nawet enzymów.
Peelingi z drobinkami, zimą najlepiej wybierać te o bardzo drobnym, gładkim ziarnie. Nie poleca się stosowania peelingów zawierających ostre, kanciaste cząsteczki, które mogą zrobić mikrouszkodzenia, szczególnie na przesuszonej skórze. Ten rodzaj złuszczania sprawdza się głównie u osób o skórze grubszej i mniej reaktywnej, ale nawet wtedy trzeba zachować umiar.

Peel-off daje lekki efekt odświeżenia bez naruszania bariery. Zabiegi tego typu kojarzą się głównie z maskami, które po zaschnięciu ściąga się jednym ruchem. W praktyce to bardzo łagodna forma złuszczania, która sprawdza się zimą u osób potrzebujących szybkiej poprawy wyglądu skóry bez ryzyka przesuszenia. Maski peel-off nie złuszczają naskórka tak jak kwasy czy enzymy, raczej wygładzają powierzchnię, podnoszą poziom napięcia skóry i usuwają drobne zanieczyszczenia. Peel-off dobrze spisują się przy cerach zmęczonych, matowych lub cerach z drobnymi suchymi skórkami, ale mogą być niewystarczające, jeśli skóra potrzebuje realnego złuszczenia. Zimą ich zaletą jest to, że nie naruszają bariery hydrolipidowej i nie wywołują podrażnień.
Peeling olejowy to metoda, która łączy rozpuszczanie martwego naskórka z intensywnym zmiękczaniem skóry dzięki olejom. Peeling olejowy działa subtelnie, bardziej wygładza niż złuszcza naskórek, dlatego jest odpowiedni dla skór suchych, odwodnionych i reaktywnych. Zimą sprawdza się szczególnie dobrze, bo nie narusza bariery hydrolipidowej i nie powoduje ściągnięcia. Najczęściej wykorzystuje się mieszanki olejów z enzymami lub bardzo drobnymi cząstkami ściernymi, które w połączeniu z masażem poprawiają gładkość skóry.

Glinki są klasycznym sposobem na odświeżenie skóry, ale zimą trzeba je stosować z większą ostrożnością. Ich działanie polega na absorpcji sebum i zanieczyszczeń, co świetnie sprawdza się przy cerach mieszanych i tłustych, jednak w sezonie grzewczym skóra często staje się bardziej sucha i napięta. Dlatego zimą najlepiej wybierać glinki w formułach kremowych lub wzbogaconych o składniki nawilżające, takie jak gliceryna, pantenol czy oleje roślinne. Ważne jest również to, by maska z glinki nigdy nie zasychała na twarzy całkowicie. Można ją lekko spryskiwać wodą lub nakładać na wilgotną skórę, dzięki czemu działa łagodniej i nie powoduje ściągnięcia. Glinki zimą są dobrym uzupełnieniem peelingu, szczególnie wtedy, gdy skóra potrzebuje oczyszczenia, ale nie toleruje mocniejszych kwasów. Przy regularnym i miękkim stosowaniu dają efekt wygładzenia, uspokojenia i świeżości, bez ryzyka wysuszenia.
Peeling kawitacyjny wykorzystuje ultradźwięki, które w połączeniu z wodą pomagają oderwać martwe komórki naskórka i usunąć nadmiar sebum. To jeden z najbezpieczniejszych zabiegów oczyszczających na zimę, ponieważ działa powierzchownie, bez mechanicznego tarcia i bez uszkadzania bariery ochronnej. Daje efekt świeżej i gładkiej skóry, także lekkiego rozświetlenia. Jest odpowiedni dla cer wrażliwych, naczynkowych, a nawet lekko podrażnionych ogrzewaniem pod warunkiem, że nie ma aktywnych stanów zapalnych. Peeling kawitacyjny w czasie zimy ma jeszcze jedną zaletę. Skóra po takim zabiegu nie jest tak wrażliwa na mróz czy zmiany temperatur, więc można go wykonywać w ciągu dnia bez obaw o dodatkowe podrażnienia.
Sonoforeza z delikatnymi kwasami lub enzymami: zabieg polegający na wtłaczaniu składników aktywnych ultradźwiękami, dzięki czemu mogą działać łagodniej i głębiej. Gdy sonoforezę łączy się z lekkimi kwasami lub enzymami, powstaje bardzo subtelny peeling, dobry dla skór naczynkowych i wrażliwych. Zimą ma tę zaletę, że nie pozostawia skóry „nagiej”, natomiast wspiera nawilżenie.

Oksybrazja to jedna z najbardziej zimowych, bezpiecznych metod oczyszczania skóry, ponieważ działa wyjątkowo łagodnie i jednocześnie przynosi szybki efekt świeżości. Zabieg polega na złuszczaniu naskórka strumieniem tlenu połączonego z delikatnie aplikowaną wodą lub solą fizjologiczną, co sprawia, że skóra jest oczyszczona, wygładzona i wyraźnie lepiej nawilżona, bez ryzyka podrażnień typowych dla mocniejszych peelingów. Oksybrazja sprawdza się przy cerach odwodnionych, zmęczonych, naczynkowych i wrażliwych. Sprawdza się szczególnie wtedy, gdy skóra źle reaguje na kwasy lub intensywne tarcie. Zimą jej atutem jest to, że nie narusza bariery hydrolipidowej i nie powoduje nadwrażliwości na mróz, dlatego można ją wykonywać regularnie, nawet w okresach dużych wahań temperatur.
Peeling wodorowy (oczyszczanie wodorowe) to kolejna bardzo delikatna metoda, która wykorzystuje aktywny wodór do usuwania zanieczyszczeń i nadmiaru sebum. Zabieg nie narusza bariery hydrolipidowej, więc jest odpowiedni zimą, zwłaszcza dla cer mieszanych, także odwodnionych jednocześnie. Daje efekt świeżości i lekkiego wygładzenia. Przeciwnie do mikrodermabrazji nie powoduje podrażnień na chłodzie.
Mikrodermabrazja to jeden z mocniejszych sposobów złuszczania naskórka, oparty na kontrolowanym ścieraniu jego wierzchnich warstw za pomocą kryształków lub diamentowej głowicy. Daje szybki efekt wygładzenia, rozświetlenia i wyrównania struktury skóry, ale jednocześnie jest zabiegiem, który zimą trzeba stosować ostrożnie. Osłabiona mrozem oraz suchym powietrzem skóra szybciej reaguje podrażnieniem, natomiast zbyt intensywna mikrodermabrazja może prowadzić do zaczerwienień i nadwrażliwości, dlatego też podczas chłodniejszych miesięcy najlepiej wybierać wersję delikatniejszą, wykonywaną na niższych ustawieniach, albo ograniczyć częstotliwość zabiegów. Cery wrażliwe, naczynkowe lub przesuszone często lepiej zareagują na kawitację, oksybrazję czy peelingi enzymatyczne. Mikrodermabrazja zimą sprawdza się głównie u osób o skórze grubszej i odpornej, którym zależy na wyraźnym wygładzeniu pod warunkiem odpowiedniej pielęgnacji kojącej po zabiegu i ochrony przed zimnem oraz UV.

Peelingi z retinolem (w zabiegach profesjonalnych): choć retinol kojarzy się z kuracjami domowymi, w gabinetach stosuje się specjalne zabiegi, które delikatnie złuszczają i pobudzają odnowę skóry. Zimą takie zabiegi są popularne, bo skóra mniej reaguje na słońce, ale mimo to retinol może powodować podrażnienia, jeśli bariera jest osłabiona. To metoda dla cer odpornych, najczęściej z przebarwieniami lub oznakami starzenia, ale wymaga solidnego nawilżania jak również ochrony SPF.
Pielęgnacja po peelingu
Po każdym peelingu zimą bardzo ważne jest natychmiastowe wsparcie skóry. W zimowej porze roku regeneracja po złuszczaniu jest trudniejsza, warto więc nakładać kosmetyki o prostych, kojących formułach: ceramidy, skwalan, pantenol, betaina, alantoina. Dają one skórze poczucie komfortu i pomagają odbudować barierę ochronną dzięki czemu unikniemy nieprzyjemnego ściągnięcia po myciu. Jeśli po peelingu wychodzisz na mróz, nałóż krem ochronny, który stworzy warstwę osłonową. Szczególnie ważne jest też nałożenie kremu z filtrem SPF, chociażby dlatego, że nawet najłagodniejsze kwasy zwiększają wrażliwość skóry na promieniowanie UV.
Jak często stosować peelingi?
Bardzo istotna jest częstotliwość. Zimą lepiej złuszczać skórę rzadziej, ale regularnie. Większość cer najlepiej reaguje na peeling wykonywany (w domu) raz lub dwa razy w tygodniu. Skóra szczególnie wrażliwa może potrzebować tylko jednego, bardzo delikatnego zabiegu. Najlepiej obserwować własną skórę. Jeśli po peelingu jest dłużej zaczerwieniona, zaczyna się łuszczyć lub staje się szorstka, to sygnał, że warto zwolnić.
Zimowe peelingi mogą być bezpieczne i skuteczne, jeśli zostaną dobrane z wyczuciem. Dają efekt świeżości, miękkiej i wygładzonej skóry, ale bez ryzyka przeciążenia. Dobrze dobrane złuszczanie przywraca naturalny blask, ułatwia działanie kremów i chroni przed przesuszeniem, które zimą potrafi pojawić się z dnia na dzień. A kiedy skóra jest wygładzona, ukojona i odpowiednio zregenerowana, znacznie lepiej znosi wszystkie zimowe wyzwania od mrozu po suche powietrze w biurze. Jakiego rodzaju peeling preferujecie dla swojej skóry?
Pozdrowienia! ✨
Na pewno wezmę pod uwagę Twoje wskazówki i porady kochana.
OdpowiedzUsuń